Leuu: Obecnie, to już samo posiadanie napędu może być problematyczne, a co dopiero zabezpieczenia :)
No nie wiem czy cyfrowe dystrybucje są takie najlepsze. Pomijając już kwestie kolekcjonerskie, to wydania fizyczne bez znaczenia gry, filmy, muzyka, pieniądze są bardziej "własne". Jesteś nie tylko użytkownikiem, ale i "właścicielem". Jeżeli masz wszystko pod ręką, to możesz z tym zrobić co chcesz i kiedy chcesz, masz nad tym władzę. Nad dobrami cyfrowymi "władza" jest mocno ograniczona, jest to bardziej władza użytkownika niż właściciela. Moim zdaniem to jest największy problem z cyfrowymi dobrami. Z właścicieli stajemy się użytkownikami -oczywiście w dużym uproszczeniu...i chyba trochę zbyt "szeroko" :)...ale na przykład też nigdy nie wiadomo czy umowa nagle nie zmieni się mocno na niekorzyść użytkownika :P
Z tego co piszesz, to można wywnioskować, że dystrybucja cyfrowa kojarzy Ci się z DRM. I trudno się dziwić, skoro najbardziej popularny Steam je zapoczątkował. Już od dawna, gdy czytałem dyskusje typu "wersja cyfrowa vs wersja pudełkowa" zauważyłem, że dla wielu wersje pudełkowe gier kojarzą się z grami wolnymi od DRMu, podczas gdy cyfrowe kojarzą się z zabezpieczeniami, wymogiem aktywacji online, posiadania internetu do grania oraz posiadania zainstalowanego klienta danej platformy dystrybucyjnej itp.
Ale jest to jednak błędne założenie, gdyż jak najbardziej istnieją wersje cyfrowe pozbawione zabezpieczeń jak i pudełkowe, na których na odwrocie jest napisane: "Do instalacji i gry wymagane jest połączenie internetowe i darmowe konto Steam/Origin/UPlay".
Jednak w przypadku dystrybucji cyfrowych bez DRM, nic się nie zmienia: Nadal jesteś "właścicielem" i gdy sobie zgrasz instalatory gier razem z dowodem ich zakupu, nadal masz te gry pod ręką. Nikt już nie może Ci ich ot tak zabrać, bądź od nich odciąć. Jedyną różnicą jest to, że zamiast całego regału zawalonego pudełkami/płytami, masz jeden dysk przenośny.
Co innego w przypadku Steama, gdzie po prostu jesteś na ich łasce.
Zaraz ktoś tu wyskoczy z tekstem że "nie kupujesz programu czy gry, tylko licencję na jej użytkowanie". Owszem, ale to przede wszystkim oznacza, że na GOGu kupujesz te licencje, zaś na Steamie je... WYPOŻYCZASZ za cenę ich zakupu!
Dlatego ja zawsze wolałem dystrybucje DRM-Free.
Należy też jasno oddzielić pojęcia modelu dystrybucji, od stosowania DRMu.
To nie dystrybucja cyfrowa sama w sobie sprawia, że z "właściciela" stajesz się zaledwie "dzierżawcą", lecz sam DRM.