

Te króliki jedynie co potrafią to niemiłosiernie drzeć mordę na cały regulator. To gorsze odmiany Minionków. W grze uświadczymy zbiór mini gierek które starczą może na jakieś dwie godziny zabawy po czym większość graczy będzie ziewać z powodu ciągłej monotonii i powtarzalności. Żarty jednemu się spodobają innych wkurzą bo inni gracze porównają sobie to do całości i odbiór tych żartów może negatywnie wpłynąć na odbiór gry. Wybaczcie ale przez te króliki marka Rayman została wręcz zarżnięta przez Ubisoft, bo firma skupiła się na białych dziadostwach, co drą się jak po ciężkich narkotykach. Postacie któlików są tępe tak niesamowicie, że nie ma słów na to jak bardzo negatywnie odbieram te postacie, bo zachowują się przede wszystkim jak tępe słodkie pojeby mające na celu ogłupić dzieciaki. Gdy ta gra wychodziła już wzbudzała ogrom dystansu do siebie ale obecnie jest jeszcze gorzej. Na szczęście Rayman Origins i Legends zerwały jakąkolwiek nić z tymi białymi uszastymi debilami Raving Rabbits mówię stanowcze nie. Obecnie jest wiele innych gier platrformowych, które z czystym sumieniem można podać młodszym graczom a i starsi mają w czym wybierać bo są bardziej ambitne twory niż to szaleństwo.

Grafika stylizowana na mroczniejsze wieki średnie wypada twórcom zdecydowanie dobrze. Naprawdę po Vampire Fall liczyłem na dopracowany w każdym calu indyczek. Rozwój postaci jest zadowalający ale nie mamy w nim jakiś mocno rozbudowanych statystyk, menu postaci czy ekwipunek inspirowany jest na te znane z wielu Hack & Slash, są bardzo wygodne i żaden gracz nie będzie miał problemów z obsługą. Walka w grze przypomina nieco skrzyżowanie Disciples i Anachronox nasze postacie rozłożone są jeden obok drugiego a rozkład naszych opcji walki umieszczone są w dolnym prawym rogu ekranu. Muzyka bitewna bardzo mi się podobała. Zapada ona w pamięć nawet po skończonej grze. Jeżeli ktoś grał i lubił Vampire Fall to dostaje tutaj bardziej rozbudowane opcje. To co zdziwiło mnie w grze to idiotyczne wręcz tłumaczenie wymagające poprawy, bo gramatyka ogólna w grze wysiada kompletnie i wielu rzeczy musimy się domyślać, co jest dziwne bo Vampire Fall była dobrze przetłumaczoną grą, i co najważniejsze teksty napisane poprawną gramatyką. Bardzo to razi kiedy wybrałem postać która głównie specjalizuje się w słowotwórstwie i manipulacji w rozmowie. Teksty momentami źle się czyta jakby ktoś tłumaczył je tłumaczem google. Sterowanie jest responsywne a postacie reagują płynnie na każde polecenia. Technicznie jest super gra nie wiesza się i nie klatkuje. Zresztą nie ma się co dziwić bo obecne wymagania gry nie są wysokie a silnik ruszyłby i na bardziej wiekowych komputerach. Ja osobiście będę grał w nią, bo lubię styl i gry ekipy Early Morning ale wiele osób może odbić się z powodu jakby nie było elementów RPG które świeciły triumfy w latach 1999 czy wczesnych latach 2000. Może to być dla wielu graczy produkt za mało rozbudowany w opcjach postaci. I błagam Early Morning poprawcie tłumaczenie bo to największa tragedia tej gry która niszczy mój dobry obraz zwłaszcza kiedy ogrywałem długo Vampire Fall. W poprzedniej grze nie było to problemem. Vendir niestety blednie w tym aspekcie niesamowicie.

Wymagania sprzętowe albo są przekłamane albo nieziemsko zaniżone jak kilogramy w atmosferze marsa. Gra na R5 3600 Pro 32 GB RAM i RTX 2060 Super wywala do pulpitu z błędem silnika gry i brakiem pamięci. Optymalizacja w tej grze na moim komputerze nie istnieje. Wygląda ślicznie na początku działa wyśmienicie po czym zajętość vram uniemożliwia dalszą zabawę co chwilę wyrzuca grę do systemu. W moim przypadku gra jest niestabilna i niemożliwe jest w tym momencie zagranie w nią w sensownych osiągach. Jak ktoś ma turbo wypasiony komputer można spróbować ja z racji problemów muszę odpuścić sobie ten tytuł.

Demo zaprezentowane napawa optymizmem że gra zyska zainteresowanie zwłaszcza że wiele obecnych gier nie ma na tyle rozbudowanego i sensownie poskładanego systemu walki jak tutaj. Graficznie gra przypomina Castelvania Lords of Shadow ( te pierwsze zwłaszcza ) pomieszane z klasycznym God of War. Kamera ustawia się w otoczeniu tak aby to nasza postać była w centrum i świeciła swoją zajebistością na każdym kroku. Wiadomo to taki rodzaj budowania gier z okresu kiedy gry miały taki a nie inny styl. Mimo że ta grafika może się podobać to i tak przegrywa w starciu z Batman Arkham City z tego okresu kiedy Krwawy Kapitan miał się pierwotnie ukazać. Ułożenie plansz w początkowych sekcjach przypomina granie w Swashbuclers - Stal kontra proch. Część osób będzie dopatrywać się elementów znanych z gier Piraci z Karaibów ( Sea Dogs 2 ) lub Age of Pirates lub nawet z Prince of Persia Dusza Wojownika zwłaszcza jak przeciwnicy się poruszają i jak układają bronie w czasie obrony jak pewna Wojowniczka na statku z Księcia. Ułożenie kamery w czasie walki na statku wręcz było inspirowane Duszą wojownika bo jest tam niemal identyczne ułożenie kamery co jest plusem gry. Grę instalowałem na dysku HDD i jedynie co mnie denerwowało to ładowanie gry po pierwszym uruchomieniu i brak synchronizacji tekstu wraz z wypowiadanymi kwestiami. Tekst ewidentnie spóźniał się z kwestiami jakie padły z ust postaci, mało tego teksty miały dwie różne czcionki, bez sensu zagranie. Obraz na full hd jest z jakiegoś powodu zgnieciony w pionie mimo że grę uruchamiałem na odpowiednim z tego okresu LCD ( 16:10 ) kiedy tytuł miał wyjść pierwotnie. Opcje konfiguracji są biedne i przywodzi na myśl że grę kierowano bardziej dla konsoli ale ktoś przypomniał sobie że są inne platformy jeszcze. Zabawy w grze jest całkiem sporo i demo gry oferowało dość dużo akcji. Dla takiego dinozaura jak ja ta gra jest na tyle dobra że i tak kupię jej pełną wersję.

Jak na razie gra jest zajmująca, daje swobody w poruszaniu się po świecie gry. bronie są skuteczne co prawda ale przeciwnicy mają jak na razie dużo większy zasięg do zadawania nam obrażeń niż nasza postać. Grę odpalać należy tylko na dysku SSD. Zdarza się produkcji wywalić do pulpitu raz na kilkanaście godzin podczas grania ale przy tym nie spadają FPS i przez to nie wiadomo kiedy gra postanowi od tak się wysypać. zdarzyło mi się że postacie mają zglitchowane animacje, postacie turlają się we wszystkie strony świata i przez to jedynie miałem wysiadkę do pulpitu. Menu gry czy podczas zbierania łupów są jednym z bardziej wygodnych i wielu graczy nie powinno mieć problemów. Na obecnym etapie opcji kreowania postaci nie jest astronomicznie dużo ale wielu graczy znajdzie coś dla siebie. Graficznie już na tym etapie jest bardzo dobrze i graficy przykładają się do swojej pracy. Skradanie w tej grze to loteria wskaźnik wykrycia nie działa dobrze a w połączeniu z niedomagającą sztuczną inteligencją zdarzają się komiczne sytuacje by za jakiś czas w łepetynach przeciwników zaświtał jakiś rodzaj umysłu który w jakimś stopniu pasował do całości produkcji. Dialogi są dobrze napisanie i nie jest to dziecinne pierdolollo o ratowaniu świata i innych banałach. Zadania i cały świat gry jest zajmujący, ja jako gracz nie czułem się znudzony tą produkcją.

Co prawda pierwsza oryginalna trylogia straszka od Capcom, ale nareszcie na tej stronie wśród sympatyków tej strony. Już grafika nie ta ale grywalność za to pierwsza klasa, a i dla młodszego odbiorcy gratka by zobaczyć jak wyglądały oryginalne wersje serii RE na obecnych generacjach. Kwestia czasu zatem by kolejne części pojawiały się tu na stronie jakie pojawiły się na blaszaki.

Grafika gry wygląda dobrze styl ten przywodzi na myśl Icewind Dale II, szkoda tylko że Lionheart działa na małej rozdzielczości ekranu i dzisiaj może to irytować. Sama fabuła jest naprawdę ciekawa i potrafi wciągnąć zwłaszcza na początku rozgrywki. Przewijanie ekranu reaguje szybko, dialogi są fajnie napisane i czasami są takie kwestie że człowiek uśmiechnie się podczas zabawy. To co może zniszczyć to dobre wrażenie gry to nieprzemyślane decyzje twórców odnośnie warstwy technicznej. Animacje są dziwne, a postacie poruszają się tak szybko jakby miały przywiązany do tułowia silnik spalinowy. Walka w tej grze stoi na rozdrożu pomiędzy RPG akcji a jego klasyczna odmianą co nie pasuje ani dla fana klasycznych gier, ani dla fana Hack & Slash. Do walki i sterowania gracz musi się przyzwyczaić aby zgłębiać ten naprawdę ciekawy świat gry. Nie pomaga tu nawet dobrze zaimplementowany system rozwoju postaci bardzo przypominający system SPECIAL. Gra od wielu lat odkąd pamiętam jej premierę nigdy nie posiadała żadnego dubbingu a wersję kinową, niezależnie od tego czy kupiona została w dniu premiery czy w reedycjach od CDProjekt, skończywszy na wersji z pisma Play. Każda z tych wersji posiadała polską wersję kinową i tutaj jest tak samo. Posiadam w wersjach pudełkowych tą grę i każda z edycji jest dokładnie taka sama, nawet jak ktoś zaopatrzył się w edycję Legendy RPG, otrzymywał grę z kinową wersją językową z dnia premiery gry.

Gra jest kompetentna w rozgrywce oraz w podstawowym i przyjemnym wytwarzaniu potrzebnych rzeczy w grze. Sterowanie responsywne postać reaguje na nasze polecenia szybko. Fabuła gry jest nieźle napisana notatki w grze są sprawnie napisane nie są to jakieś źle dobrane tekściki. Najsłabszym punktem gry to grafika która na dzisiejsze standardy nie jest piękna a momentami da się zauważyć rwane animacje a mimika twarzy postaci należy do tych pamiętnych z początków wielkiego rozwoju grafiki 3D. System poczytalności jest ok trzy elementy sprawiają że trzeba skupić się nad postacią. Co do strachu to mimo nieźle wyglądających maszkar pod względem artystycznym, grze daleko do serii Silent Hill czy Forbidden Siren. Porusza co prawda temat sekt i jest to grze na plus, ale twórcy mogli nadać dla tego tematu więcej odwagi. Fabularnie zajmuje i daje te parę godzin dobrej rozrywki.