checkmarkchevron-down linuxmacwindows ribbon-lvl-1 ribbon-lvl-1 ribbon-lvl-2 ribbon-lvl-2 ribbon-lvl-3 ribbon-lvl-3 sliders users-plus
Send a message
Invite to friendsFriend invite pending...
This user has reviewed 14 games. Awesome!
Please Fix The Road

Dobry pomysł, ale szybko się wyczerpuje

To jest bardzo urocza gra, ładnie zanimowana, ale dość szybko formuła się wyczerpuje. Po kilkunastu zagadkach wkrada się powtarzalność i nawet wprowadzane urozmaicenia w nowych rodzajach klocków czy modyfikacji nie rozmywają tego wrażenia. Czułam też, że ogranicza się sztucznie moją swobodę, ponieważ twórca założył tylko jedną prawidłową ścieżkę rozwiązania łamigłówki.

Tacoma

Krótko, ale zwięźle

Króciutka, całkiem nieźle pomyślana gra o detektywce/śledczej, która przylatuje na pewien statek kosmiczny, by zbadać przyczyny wypadku załogi. Podoba mi się z jaką pieczołowitością twórcy podeszli do otoczenia. Roi się w nim od drobnych elementów w postaci paczek żywności czy ozdób pełnych przeróżnych detali. Ponieważ grupa na statku była pod ciągłą obserwacją otrzymujemy dostępy do ich rozmów i możemy śledzić niektóre ze zdarzeń, sprawdzając przy tym osobiste zapiski czy notatki bohaterów. Dzięki temu, że Tacoma jest krótką grą nie zdążyła mnie znużyć a cała historia była rzeczywiście wciągająca. Trochę przeszkadzały mi pewne rozwiązania w prezentacji postaci, finał też wydawał się dość oczywisty, ale nie zmienia to faktu, że bawiłam się całkiem dobrze.

Tales of the Neon Sea

Za długie i bez puenty

Gra by zyskała, gdyby została skrócona o połowę. Ma fajny klimat, ciekawe bywają zagadki i elementy detektywistyczne, ale tak naprawdę tu się nic nie dzieje. Historia mało angażuje, jest dość monotonny gameplay. Pomysł był okej, fajne easter eggi, ale zabrakło iskry.

4 gamers found this review helpful
Dishonored®: Death of the Outsider™

Godne zwieńczenie historii

Nie ma się co oszukiwać, trzecia część Dishonored nie jest niczym przełomowym, ale też nie przełom w rozgrywce był celem twórców. Tytuł całkiem udanie domyka wątek Billie Lurk oraz Dauda, którzy w całej historii cesarskiej rodziny odgrywają większą rolę, niż się to z pozoru może wydawać. I nie chodzi tylko o zabójstwo Jessamine, ale też DLC do pierwszej części gry im poświęcone, a także obecność, ukrywającej się pod innym imieniem skrytobójczyni w Dishonored 2. Nie ma tutaj szału, chociaż nadal, uważam, że poziom fabuły i rozgrywki jest w Death of the Outsider naprawdę dobry. Cieszy, że wyjaśniono kwestie dotyczące tajemniczego Odmieńca, pozostawiając przy tym pewne niedopowiedzenia. Z pewnością brakuje w trzeciej części równie oszałamiających lokacji co w poprzednich odsłonach, co nie znaczy, że nie stanowią one wyzwania, pozwalającego na obmyślanie kilku różnych, pomysłowych ścieżek. Moce Billie dają spore możliwości, aczkolwiek nie aż tak imponujące jak te, którymi dysponował Corvo czy Emily. Tak czy inaczej, da się nimi żonglować całkiem przyjemnie. Wydaje się, że przesadzono dość mocno z ilością kościanych amuletów. Te w pewnym momencie można było zbierać niemal z ziemi, a i tak korzystałam z zaledwie kilku odczuwalnie poprawiających zdolności postaci. Death of the Outsider nie jest więc może częścią, do której będzie się wracać równie chętnie co do poprzedniczek, ale jednak twórcy się spisali i utrzymali naprawdę dobry poziom. W takim stylu powinno się zwieńczać genialne serie.

Obduction ®

Byłoby 5, gdyby nie pewna drobnostka...

Obduction jest bardzo dobrą grą, intrygującą, z niezwykle ciekawym pomysłem na historię i światem/światami. Zagadki zazwyczaj są intuicyjne - uważnie śledząc postępy nie powinno być trudno z poradzeniem sobie z większością łamigłówek. Zdarzają się jednak takie, które poziomem trudności znacznie odbiegają od standardów. Mowa przede wszystkim o systemie liczbowym Villeinów i przeszkodach na nim opartych. Nie powinno być tak, że aby być w stanie przejść zagadkę, trzeba pochwalić się skończonymi studiami z matematyki. Rozwiązanie przeszłam z pomocą Internetu i nawet po przeczytaniu objaśnienia nie rozumiem stojącej za nim zasady. Widać też, że pod koniec wszystko robi się bardziej zawiłe i zakończenie jest nieco zbyt pośpieszne. Za to koncepcja świata/światów jest znakomita, a łamigłówki bazujące na konstrukcji rzeczywistości zasługują na ogromne uznanie. Sporo pola do interpretacji pozostawili twórcy, patrząc na zakończenie czy przemierzając różne lokacje. Sądzę, że dało się wprowadzić więcej zapisków, wspomnień - nie wszystko zostało do końca wytłumaczone, ale z pewnością historia daje do myślenia i intryguje. Gdyby nie końcowe etapy i ich "bylejakość" oraz nieszczęsna zagadka z liczeniem systemem Villeinów, Obduction mogłoby się starać o 5.

1 gamers found this review helpful
Whispers of a Machine

Można było wycisnąć z tego więcej

WoM to przygodówka, którą można odpalić w weekend, przejść i szybko o niej zapomnieć. Nie powiem, grało się przyjemnie, ale fabuła nieszczególnie angażowała, podobnie jak przewijające się przez nią postaci. Główna bohaterka jest tak bezpłciowa jak tylko może być. Mnie osobiście nie interesowało wnikanie i analizowanie drugiego dna czy tła, które gdzieś w jej historii pobrzmiewało. Sam gameplay też nie wykorzystał swojego potencjału. Spodziewałam się więcej możliwości, skoro agentka miała czerpać ze sztucznych udoskonaleń własnego ciała, a tymczasem wykorzystać je można było kilkukrotnie i za każdym razem gra wyraźnie sygnalizowała kiedy można, a kiedy nie użyć danego "talentu". Niestety, mało tu było elastyczności, co trudno zrzucić na karb liniowości czy bycia przygodówką, bo inne gry tego rodzaju pozwalają bardziej graczowi błądzić czy chociaż oferują satysfakcję z prawdziwie samodzielnego wykonania zadania. Whispers of a Machine to taka przekąska, "coś lekkiego" na parę godzin rozrywki. Nawet główne rozważania nad tym, czy AI to zagrożenie czy szansa dla ludzkości były jakieś takie nijakie i wyświechtane. Znacznie bardziej polecam z podobnego gatunku gier i tematyki The Red Strings Club - oferuje znacznie więcej atrakcji i emocji niż WoM, a na pewno zapadnie na dłużej w pamięć.

1 gamers found this review helpful
Dishonored 2

Kiedy uczeń przerasta mistrza

Wydawało się to trudne, ale jednak dwójka pobiła jedynkę. W pierwszych chwilach po zetknięciu z kontynuacją historii o Corvo Attano i Emily Kaldwin odczuwać można dysonans; bo choć trzon rozwiązań związanych ze sterowaniem czy mocami postaci jest ten sam, to jednak zmieniło się sporo detali. Samo wrażenie różnicy niektórym purystom może odebrać przyjemność z rozgrywki ("łeee, nie podoba mi się, bo to nie klon jedynki"), ale gra nie zasługuje na to, by ją krytykować tylko przez unowocześnienie sterowania i mechaniki. Dwójka doskonale rozwija to, co pierwsza część już oferowała, ale sprawia, że skradanie się czy eliminacja przeciwników mogą być jeszcze bardziej efektowne. Wszystkie lokacje w Dishonored 2 są nasycone smaczkami, pieczołowicie przyłożono się do wystroju i wyposażenia miejsc, do których trafiamy. Ponownie dostajemy możliwość docierania do celu na masę różnych sposobów. Każde miejsce dostarcza niepowtarzalnych wrażeń, ale szczególnym uznaniem wypada obdarzyć rezydencję Stiltona z wyjątkową tymczasową zdolnością. Wszystko w dwójce wygląda lepiej, z przepychem, którego w jedynce na tę skalę brakowało. Co ważne, tym razem możemy zdecydować czy kierować będziemy Corvo, albo Emily. Do tego dano graczowi możliwość wyboru pomiędzy przyjęciem mocy Odmieńca, a pozostaniem przy "ludzkich" zdolnościach (i jednocześnie ograniczeniach). Nie byłoby jednak nad czym się rozwodzić, gdyby nie siła fabuły Dishonored 2 - wciągająca i bardzo przemyślana. Choć nasze zadania sprowadzają się ostatecznie do eliminacji "bossów" (pokojowo lub krwawo), to jednak uzasadnienie poszczególnych posunięć wcale nie jest "robione na siłę". Każda postać, jaką spotykamy ma za sobą ciekawe doświadczenia i może nas poruszyć lub wzbudzić wściekłość. Warto docenić wątek Megan Foster, który choć nieco na uboczu, to szalenie intrygujący. Miłośnicy znajdziek znów dostaną to, co uwielbiają, bo audiografów, porzuconych notatek czy tajnych komnat nie brakuje. Godna kontynuacja Dishonored!

4 gamers found this review helpful
Dishonored - Definitive Edition

Corvo i Daud

Dishonored to gra, która daje niezwykle sporo możliwości i potrafi być wymagająca. Zdaje się jednak, że trochę na przekór szerokiemu asortymentowi cichego mordercy, premiuje raczej pokojowe rozwiązania. Bo i owszem, możemy zadźgać kogoś spadając na niego z gzymsu, albo kuszą przebić czaszkę z kilkudziesięciu metrów. Nie ma też problemu, by w środek zgromadzenia wrzucić bombę i wyeliminować większą liczbę przeciwników. Samo otoczenie też sprzyja wykorzystywaniu jego walorów - ściany światła czy zbiorniki na tran potrafią widowiskowo wykańczać wrogów. Jednak szereg tych zabawek trzeba sobie odpuścić, gdy wolimy kroczyć ścieżką prawego Corvo, jedynie unieszkodliwiającego oponentów. W takiej sytuacji pozostają nam usypiające strzałki i/lub nokautowanie od tyłu. Trzeba zatem zdecydować czy chcemy dać upust energii i ponapawać się różnymi kombinacjami zabójstw czy jednak kosztem przyjemności unikać krwawych starć, by cesarstwo nie pogrążyło się w chaosie. Skradanie się i umykanie przed widokiem innych potrafi być jednak równie satysfakcjonujące, co walka. Tak czy inaczej, Dishonored stwarza ogromne możliwości, za każdym razem pozwalając na wypełnienie misji na kilka różnych sposobów, dzięki czemu możemy popuścić wodze własnej kreatywności. Osobiście uważam, że przejście dodatków, w których kierujemy Daudem jest konieczne, żeby w pełni zrozumieć historię. Znacznie pogłębiają całą opowieść i pozwalają więcej dowiedzieć się o świecie, co z konieczności w głównym wątku ograniczone było do dość wąskiego kręgu arystokracji. Śmiem twierdzić, że dodatki mają lepszy klimat, a sama postać zabójcy Cesarzowej jest bardziej intrygująca niż raczej bezpłciowy Corvo (co w pewnym stopniu wynikać może z faktu, że Attano jest w grze raczej niemy, za to Daud ma w pełni udźwiękowione wszystkie dialogi). Nawet lokacje z DLC mają jakiś większy urok (rezydencja wiedźm czy dzielnica gangów) a spektrum zdolności Dauda również imponuje. Dishonored wraz z dodatkami jest grą, którą warto polecić.

2 gamers found this review helpful
Orwell

Z dużej chmury mały deszcz

Znakomity pomysł, fajna stylistyka i świetnie pomyślana mechanika gry, tylko dlaczego twórcy nie wykorzystali w pełni swojego pomysłu? "Orwell" jest skandalicznie krótki - kończy się w momencie, gdy historia zaczynała dopiero nabierać rozpędu. W dodatku nasza omnipotencja administratora sieci jest pozorna, bo gra nas stale prowadzi za rączkę i tak naprawdę doskonale wiemy, które informacje mamy gromadzić do kartotek osób. Trochę też rozczarowuje fakt, że rozgrywka kręci się wyłącznie wokół jednej sprawy. Brakuje różnorodności i chociaż kilku rozbudowanych spraw, nad którymi moglibyśmy się pochylić. Traktuję, zatem "Orwella" bardziej jako interaktywny manifest niż pełnoprawną grę, bo widać, że sprowadza się to wszystko do przestrogi przed nadmierną inwigilacją, jakiej dopuszczają się rządy, gdy da im się do tego odpowiednie narzędzia. A mógł być z tego naprawdę solidny i ciekawy tytuł.

2 gamers found this review helpful
Dex

Cyberpunkowy hołd

Dex jest grą przeciętną, ale zdecydowanie mającą "to coś", co przykuwa na godziny do komputera i każe brnąć do przodu, poznając tajemnice enigmatycznego Kompleksu, spisków korporacji, a także losów zwykłych ludzi. Dex nie jest w niczym przełomowa. W zasadzie historia i motywy są sztampowe, odwołujące się do klasyków pokroju "Łowców androidów" i przerabia te same motywy - lęk przed cybernetyzacją, sztuczną inteligencją, degeneracją ludzkości. Mimo tego, gra jest tak ładnie "opakowana", świat - choć nieszczególnie zróżnicowany, to jednak posiadający swój koloryt, żyje własnym życiem. Wizualnie Dex zachwyca, bo jego klimatyczne lokacje nie mogą się mylić z niczym innym i od razu wiemy, że o brudny cyberpunk chodzi. Niektóre miejsca posiadają też wyraziste i świetnie współgrające linie melodyjne, co jeszcze bardziej pozwala się wczuć w historię. Niemniej parę bolączek gra posiada. Choć własnej tożsamości jej nie brakuje, to jednak niewiele od siebie dodaje do samego gatunku. To taki hołd - dobry, ale w niczym nie jest twórczy. Minusem są dość płytkie postaci, a i główna bohaterka nie wyróżnia się zbytnio. Trudno w istocie powiedzieć cokolwiek więcej o którymkolwiek bohaterze ponadto, co wiemy i widzimy na pierwszy rzut oka - ten jest geekiem-hakerem, zamkniętym w swojej piwnicy; tamten podejrzanym naukowcem i umoczonym w brudne interesy etc. Najbardziej irytowały mnie jednak cutscenki, które były fatalnie odgrywane przez aktorów. Skoro w trakcie gry nie słyszymy niczyich głosów, może lepiej byłoby pozostać konsekwentnym i nie dawać udźwiękowienia w przerywnikach. Tak czy inaczej, Dex przez swój cyberpunkowy klimat, dbałość o wygląd i detal w lokacjach, a także nad wyraz przyjemny styl walki (niezbyt skomplikowany, ale jednak wymagający cierpliwości i pomyślunku) i umiejętne podtrzymywanie napięcia oraz ciekawe zadania może być nazwany dobrą i solidną grą, którą warto polecić miłośnikom gatunku.

4 gamers found this review helpful