checkmarkchevron-down linuxmacwindows ribbon-lvl-1 ribbon-lvl-1 ribbon-lvl-2 ribbon-lvl-2 ribbon-lvl-3 ribbon-lvl-3 sliders users-plus
Send a message
Invite to friendsFriend invite pending...
This user has reviewed 29 games. Awesome!
Ken Follett’s The Pillars of the Earth

Prawdziwie Interaktywna opowieść

Grę ogrywałem na platformie Epic, ale wersja gry z tamtąd nie powinna się znacząco różnić od tej sprzedawanej tutaj. Filary ziemi należy potraktować bardziej jak elektroniczną książkę niż typową grę przygodową. Zagadek jest tu niewiele, a interakcje z przedmiotami bardzo sensowne i pozbawione typowej dla gier tego gatunku księżycowej logiki. Siła tej gry opiera się na trzech (nomen omen) filarach - postaciach, grafice i fabule. Mało jest tu typowej gry - zamiast niej mamy jednak bardzo dobrze napisaną i poprowadzoną opowieść, osadzoną w XII wiecznej Anglii ( z okazjonalnymi wycieczkami do innych miejsc). Fabuła jest nie tylko siłą napędową całej gry, ale też gracz ma na nią pewien, nawet w sumie nie taki mały wpływ. Wybory nie odmieniają może zupełnie biegu opowieści, ale nie są też iluzoryczne ( patrzę na ciebie TellTale...) - od nas w dużym stopniu zależy kto dożyje końca gry, a kto nie. No i świat - mało która gra oddaje realia środka średniowiecza tak wiernie i realistycznie. A wiele z poruszanych w grze kwestii i motywów każe się zastanowić jak niewiele, a jednocześnie jak bardzo dogłębnie zmienił się nasz świat od tego czasu. Całość spina piękna oprawa graficzna. O ile muzyka nie wywarła na mnie jakiegoś większego wrażenia ( jest "tylko" dobra ) to naprawdę spodobał mi się styl graficzny, przypominający dobrej jakości film animowany. Jedne czego bym się czepiał to trochę nieudane miejscami sekwencje QTE, i jak pisałem powyżej, relatywnie niewiele typowej gry przygodowej.

3 gamers found this review helpful
Runaway: A Road Adventure

Niezła, choć dość przeciętna przygodówka

Runaway to pierwsza część trylogii gier Point&Click od dość wyspecjalizowanego w tym gatunku studia Pendulo. Nie jest to ich pierwsza gra (trzecia po prawdzie), ale wciąż widać że była to produkcja dość młodego studia. I na każdym z kluczowych dla przygodówek pól ma swoje mocne i słabe strony. Fabuła - uważam że cała intryga spełnia swoje zadanie i dobrze motywuje gracza do dalszego grania. Byłem ciekaw każdego nadchodzącego twistu fabularnego, a całość była na tyle zwięzła by była prosta do śledzenia. Oprawa graficzna - z jednej strony bardzo podobał mi się ogólny styl graficzny, z miękkim, pastelowym, kreskówkowym cell-shadingiem, z drugiej strony ANIMACJE. Są ZŁE. Tragikomicznie wręcz złe. O ile modele postaci są całkiem dobrze wykonane, to ich mimika sprowadza się w zasadzie zawsze tylko do kłapania szczęką w górę i w dół jak jakaś drewniana marionetka. Nawet jak na standardy roku 2003, jest to bardzo licha i bardzo bazowa animacja. Klątwa małpiej wyspy wydana przecież 6(!) lat wcześniej była animowana nieporównywalnie lepiej. Dobrze chociaż że voice acting jest przyzwoity. Zagadki - są bardzo nierówne. Większość jest ogólnie /dość/ logiczna, ale jest też pewien niemały % takich gdzie króluje prawdziwie growa, czyli niekoniecznie sensowna logika. Weterani gatunku pewnie sobie poradzą, ale dla mniej obeznanych, solucja może być konieczna. BARDZO brakuje też opcji podświetlania interaktywnych przedmiotów. Może nie ma polowania na piksele, ale przynajmniej kilkanaście razy gra wymaga odszukania przedmiotu który naprawdę nie wyróżnia się z tła. Długość - grając z solucją gra zajęła mi koło 7 godzin, co nie jest szałowym, ale też nie beznadziejnym wynikiem jak na grę tego typu. Ja ogólnie zakupu nie żałuję, ale też kupowałem grę na ogromnej promocji za dosłownie 3 złote :P . Fani przygodówek pewnie dawno ograli, nowicjusze powinni kupić coś bardziej przystępnego. Można dodać gwiazdę do oceny jak ktoś lubi się nabijać z nieudolności animatorów.

1 gamers found this review helpful
Deponia 3: Goodbye Deponia

Przygoda w świecie złomu część 3

Deponia 3 jest trzecią w 4-częściowej seri gier przygodowych, wszystkich równie ładnych i uroczych co niestety trochę źle napisanych. Można chyba oczekiwać, że gra robiona od początku w zamierzeniu jako trylogia, w części trzeciej będzie zamykać otwarte wcześniej wątki i wyjaśniać co i dlaczego się zadziało tak jak się zadziało. Goodbye Deponia niestety tego w dużej mierze NIE robi. Dość powiedzieć że więcej o tym czemu Deponia wygląda jak wygląda dowiadujemy się z intra do części czwartej niż z całej fabuły trzech części . Jak na zwieńczenie trylogii, to po prostu źle. No i Rufus. Jego osoba jest największą przeszkodą w cieszeniu się grą. Można by chyba oczekiwać, ze w trzeciej części przejdzie choć drobną przemianę i rozwój ? NIE, jest chyba nawet gorszy od siebie z poprzednich odsłon, bo tym razem do jego czynów zaliczać się będzie mi. rozbicie związku szczęśliwej pary, sprzedanie kogoś w (efektywnie) niewolę i doprowadzenie do najprawdopodobniej śmierci grupki sierot. Ech. Grę szczęśliwie trochę ratuje świetna i stylowa oprawa graficzna i (okazjonalnie) humor. Chociaż rekomendować mogę tylko tym graczom którym szczerze spodobały się poprzednie części.

2 gamers found this review helpful
Deponia 2: Chaos on Deponia

Przygoda w świecie złomu, część 2

Deponia 2 jest drugą w 4-częściowej seri gier przygodowych, wszystkich równie ładnych i uroczych co niestety trochę źle napisanych. Podobnie jak w całej serii, oprawa jest jej najmocniejszą stroną. Kreskówkowy styl jest po prostu piękny, a i muzyka daje radę. Niestety gorzej wypada rozgrywka i historia. Rufus jest ponownie zadufanym bucem, bez żadnego postępu w kwestii rozwoju charakteru, i tu co gorsza, zagadki są jednymi z słabiej zaprojektowanych w P&C w jakie grałem. Rozwiązane problemy eskalują się tu w jeszcze więcej problemów, wiele z których ma rozwiązania operujące na bardzo księżycowej logice, np. w jednym przypadku potrzebne będzie ściszenie muzyki w grze. Nie ma to przesadnego umocowania w logice tej zagadki, nie mówiąc już o tym, ze gra nie rzuca na to nawet cienia poszlaki. Bez solucji pod alt-tabem miejscami ani rusz. Gra jest przez to, szczególnie w środkowej części, zwyczajnie męcząca. I co dziwne dla tak kolorowej produkcji, niektóre z poruszanych w niej wątków i scen potrafi być cokolwiek mroczne.

1 gamers found this review helpful
The Temple of Elemental Evil

Świątynia Wielkich Ambicji

ŚPZ jest grą którą można zarówno kochać jak i nienawidzić, i jest w tym względzie bardzo podobna do innych (obu :P) gier Troiki - widać że kreowało ją grono ludzi z pasją i talentem, ale wyraźnie brakowało im albo doświadczenia, albo czasu, albo budżetu, albo dobrych testerów, a najpewniej wszystkiego z tej listy na raz. Trochę mylnie nazywa się ten tytuł grą fabularną. To bardziej dungeon crawler niż pełnoprawy CRPG. Nie żeby wcale nie miał fabuły. Ma, i to nawet nie jakąś złą, ale jest jej po prostu mało, i jako motywacja do grania, główny quest bardzo szybko z chodzi z drogi na rzecz eksploracji gigantycznych lochów tytułowej świątyni, wypełnionych wrogimi potworami i łupami. Walka to główna oś rozrywki i zdecydowanie najmocniejsza strona gry. Starć będziemy toczyć tu setki z najróżniejszymi przeciwnikami, a system walki, oparty o 3.5 edycje D&D daje naprawdę dużo możliwości naszej drużynie. Szarże, podcięcia, flankowanie, różne typy obrażeń i odporności na nie, wszystko tu jest i działa (zazwyczaj) jak należy. No właśnie drużyna. Możemy na dzień dobry wykreować 5 postaci, plus dołączyć jeszcze do 3 najemników w trakcie gry, chociaż ci będą sobie życzyć za to różnego rodzaju opłaty. Ponownie - 3.5 edycja DnD daje tu szerokie możliwości z masa klas, atutów, czarów i zdolności. Szkoda niestety, że nie możemy za bardzo szaleć z budowaniem postaci, bo poziomy są ograniczone do zaledwie 10, co oczywiście wcale nie przeszkadza grze rzucać przeciwko nam w paru miejscach stworów z skalą wyzwania 15 i więcej ( rekordzista ma 24 !), czyli teoretycznie całkowicie poza naszymi możliwościami. No i liczba gotowych portretów jest trochę żałosna. Niestety trzeba też wspomnieć o masie niedoróbek. Wersja cyfrowa i tak ma tyle dobra że ma wgrane niektóre patche, ale różnego rodzaju bugi i tak się mogą pojawić np. wrogowie spawnujący się w ścianach i przez to nietykalni. Widać że gra miała być większa, bo realnie ma 3 lokacje i naprawdę niewiele do roboty poza walką.

2 gamers found this review helpful
Batman™: Arkham Origins

Czarna owca serii Arkham

Orgins, trzecia ( choć fabularnie najwcześniejsza ) część seri Arkham, ma pecha być częścią jednej z najlepszych i najfajniejszych serii gier w współczesnej historii, i niestety momentami boleśnie widać, ze chociaż była robiona pod radami mistrzów z Rocksteady, jej faktyczni autorzy z splash demage nie mieli takich umiejętności (i pewnie budżetu). Otrzymujemy bowiem grę bardzo przyjemną, ale też miejscami bardzo, bardzo niedopracowaną. Prawie wszystkie systemy i mechaniki są tu przeniesione 1-1 z Arkham City, podobnie jak nawet spora część mapy. Ale przeniesiono też wszystkie problemy z AC. I dodano jeszcze całkiem sporo nowych : - Walki z Bossami ? Widowiskowe i intensywne, ale też trudne i miejscami BARDZO frustrujące przez szalejącą kamerę i brak zapisów między kolejnymi fazami w większości walk. Szczególnie walka z Deathstrokeiem, dodajmy wcale nie daleko od początku gry, będzie wymagać od nowych graczy wieeeeelu podejść. - System walki ? Wspaniały ! Kiedy działa....Licznik kombo potrafi się czasami zerować w środku walki bez powodu, kontry nie rejestrować, a cios dobijający na ziemi dalej ma bzdurnie długą animację. A rękawice szokowe które wreszcie czynią walkę przyjemniejszą, zdobywa się dość późno w fabule. - Znajdzki. Trofea Riddlera dalej są w grze, tylko pod nieco inną nazwą. I ich skompletowanie dalej jest równie żmudne i nudne co w AC, przynajmniej nie ma ich AŻ tylu. - Bugi. Gra bardzo lubiła gubić muzykę w czasie animacji szybkiej podróży, glicz z czkawkującą peleryną w szybowaniu widziałem przynajmniej z 20 razy, trafiłem na przeciwników tkwiących w ścianach a nawet na niedziałający po wczytaniu gry skrypt który zmusił mnie do zaczęcia całej gry od nowa. Wszystkie tego typu rzeczy powinny być wyłapane w testach przed premierą, a nie wciąż obecne w prawie 9-letniej grze... Ale mimo wszystko nie mogę powiedzieć że zupełnie żałuję zakupu. Gra - gdy działa poprawnie ! - jest równie dobra co AC. A to coś, co można powiedzieć o niewielu grach.

2 gamers found this review helpful
Teenagent

Staroć, ale nawet fajny

Teenagent jest przygodówką Ponit&click starej szkoły, choć trudno by było inaczej w przypadku gry wydanej w 1994. Wiek jest zresztą główną przeszkodą w zabawie, bo kto nie ogrywał tej gry lata temu, zapewne będzie miał trochę trudności z pełnym nacieszeniem się tym tytułem ( jak ja ). Plusy : - zagadki są w miarę sensowne, typowa dla gier księżycowa logika nie pojawia się za często - kamień milowy polskiego gamedevu - Jest dostępna za darmo :) - W sumie tylko jeden moment w grze (w bibliotece) wymaga pixel huntu, jak na P&C z tamtych czasów to prawdziwe osiągnięcie Muniusy : - humoru w grze jest zdecydowanie za mało - gra jest, bardzo, bardzo krótka, ukończyłem ją w ledwie 2 i pół godziny ( z solucją co prawda ) - Wiek gry daje o sobie dobitnie znać, szczególnie w kwestiach grafiki.

1 gamers found this review helpful
Deponia

Przygoda w świecie złomu

Deponia jest pierwszą w 4-częściowej seri gier przygodowych, wszystkich równie ładnych i uroczych co niestety trochę źle napisanych. Oprawa graficzna i muzyka są świetne, przedstawiony świat ma masę detali, mnóstwo uroku i oryginalny dla tej serii styl graficzny który sprawdza się w niej naprawdę dobrze. I niestety w sumie na tym duże zalety gry się kończą. Największym problemem Deponii jest jej główny bohater. Rufus to arogancki, zapatrzony w siebie i zupełnie niesympatyczny dupek. Potrafi być, owszem, czasami bardzo zabawny, ale trudno jest graczowi utożsamiać się z taką postacią. Tu co prawda można trochę wybaczyć, bo to pierwsza część, ale i tak jego działania częściej wywołują chęć facepalmu niż salwy śmiechu ( choć i to się zdarza. Rzadko ). No i tryb Droggeljug. Jeśli ktoś przeszedł tak grę, moje gratulacje, ja nie mogłem zdzierżyć tutoriala.

Freedom Fighters

Miejska partyzantka od twórców hitmana

Nieco mniej znane dzieło IO interactive zabiera gracza w alternatywne uniwersum gdzie związek Radziecki pierwszy opracował broń atomową i stał się największą globalną potęgą. Sama gra jest zaś osadzona w 2003 gdy czerwoni dokonują nagłej inwazji, a nasz bohater - hydraulik Chris, zostaje wciągnięty w wir wydarzeń. W sumie - Czerwony świt z 1984, tylko trochę poważniejszy i osadzony w mieście, a nie amerykańskiej prowincji. Sama gra jest taktycznym TPP gdzie każda misja to szereg samodzielnych map między którymi możemy przechodzić poprzez system kanałów, co jest często konieczne bo np. jeden obszar ma zasoby albo dodatkowe cele które ułatwią grę na innych terenach. Czasami walczymy sami, ale przez większość gry pomaga nam oddział partyzantów, początkowo tylko 2, ale z czasem jak nasza charyzma wzrośnie nawet do 12. Ich AI generalnie też zasługuje na pochwałę, nawet w takiej grupie naprawdę rzadko się gubią i walczą całkiem sprawnie. Generalnie jest to, obok republic comando, jedno z lepiej działających AI w grach. Graficznie nie ma co się rozpisywać. Gra wygląda całkiem dobrze jak na swoje (liczne) lata. Fenomenalny jest za to soundtrack. Współczesny gracz zna go co prawda pewnie z moda Rise of the Reds do C&C Generals, który używa go dla Rosyjskiej frakcji. Ale nie wińcie ich, FF była de facto grą abandonwere przez wiele. wiele lat. Nie jest to najdłuższa gra, mi zajęła około 7 godzin, no i samo zakończenie jest trochę meh, ale sama gra dalej się nieźle broni. Jeśli ktoś ją lubił w czasach swojego dzieciństwa, jestem pewien że nie będzie się bawił źle.

6 gamers found this review helpful
Expeditions: Viking

Wikingiem być

Gra czekała z zakupem prawie dwa lata, ale niepotrzebnie, gdyż okazała się zadziwiająco przyjemna w ogrywaniu, mimo pewnych dość irytujących wad. Na plus : - fabuła jest "nienachalna" ale generalnie dobrze spełnia swoją rolę. Gra daje całkiem sporo opcji prowadzenia, a nasze czyny mają wpływ na łącznie kilkanaście różnych (małych) zakończeń - mechanika walki - opcji i umiejętności na różnego rodzaju taktyczne manewry jest masa. Nie tylko różne ataki, ale i pułapki, finty a nawet rzucanie przeciwnikami. - Różnorodność broni i osprzętu do użycia. - solidna oprawa - gra ma bardzo ładny styl graficzny i stylową muzykę, całość bardzo pasuje go przedstawianej epoki. - Gra praktycznie wymusza by nasza drużyna była zróżnicowana i wypełniona postaciami o różnych specjalizacjach. Bersekerzy, łucznicy, tarczownicy a nawet dedykowany kucharz i kowal, każdy w drużynie będzie potrzebny. Na minus : - Gra owszem daje bardzo dużo opcji w walce, ale prawie nigdy nie zachęca do głębszego kombinowania. W 9 przypadkach na 10, najbardziej opłaca się po prostu zbić w grupę i zaatakować wprost niż używać jakiejś bardziej finezyjnej taktyki. Przeszkadza też to, że przeciwnicy praktycznie non stop mają sporą przewagę liczebną, przez co zwyczajnie trzeba kończyć je jak najszybciej. - Mamy do dyspozycji dużą drużynę (nawet do 13 postaci na raz ), ale też prawie zawsze musimy walczyć tylko drobną jej częścią. Przez całą grę mamy może z 5 starć gdzie dołączają do nas inne postacie co jest wielką szkodą, bo właśnie wtedy mamy szansę się pobawić wszystkimi smaczkami jakie system walki oferuje. - A przez całą grę pełną Hirdą w bitwie możemy pokierować dosłownie RAZ ! - System obrażeń jest trochę ułomny - w dalszej fazie gry nie jest to aż taki problem, ale na początku powalenie nawet na krótki czas może skutkować raną której pełne wyleczenie będzie trudne ( tym bardziej że 1 akt ma dość ciasny limit czasowy ). Ale mimo wszystko - szczerze polecam.

3 gamers found this review helpful