No cóż, sterowanie i walka mocno się poprawiły względem pierwszej części. Może nie jest to szczyt gamingu, ale nie odstrasza i może sprawić frajdę. Świat jest dużo większy niż w jedynce, ale nie ma poczucia pustki znanego z innych gier, a eksploracja naprawdę wciąga. Pod tym względem Elex II błyszczy i śmiało może stawać w szranki z najsłynniejszymi tytułami RPG. Rozwój postaci po prostu jest, grafika może nie zachwyca, ale nie jest zła (wystarczy zamknąć oczy na czas cutscenek 😊) i ogólnie gra nie byłaby zła gdyby nie jeden mankament – fabuła. Jak we wszystkich grach PB, na początku jesteśmy nikim, latamy po świecie i robimy podrzędne misje dla konkretnych frakcji. Po za tym, polujemy na zwierzątka, aby zdobyć więcej expa, zebrać skóry, rogi i pazury, a przy okazji patrzymy w każdą dziurę w poszukiwaniu czegoś cennego. Jak wspomniałem eksploracja jest świetnie zrobiona, więc przymyka się oko na pewne mankamenty, a niektóre zadania poboczne są dość ciekawe. Niestety przychodzi moment gdzie nie zostaje nic innego jak pchnąć fabułę do przodu. A wtedy zaczyna się jazda bez trzymanki. Zadania dwóch towarzyszy polegają na wymordowaniu istot z jakiegoś obszaru po to aby mogli przeprowadzić jakieś badania, szkoda tylko, że zakończenie tych wątków nic nie daje. Żadnej poprawy statystyk nowej broni, nic. Kompletnie nic. Ale to i tak lepsze niż zadania reszty ekipy, gdzie prędzej czy później dochodzimy do momentu w którym zastanawiamy się co się właśnie wydarzyło. Zadania główne są jeszcze bardziej wybitne, bo nie tylko polegają na wybiciu watahy wrogów, ale i z jakimś rozsądkiem są na bakier. A więc takie 2w1. Np. z jedną frakcją uzgodniliśmy pakt o nieagresji, tylko po to, aby za chwilę dostać informację, że planują inwazję i trzeba zniszczyć ich oddział. A potem, żyjemy tak jakby nic się nie stało, nie można wziąć odwetu, nie można o niczym zdecydować, nikt się na nikogo nie obraził, tak jakby nic się nie wydarzyło. Prócz tego gra nie przewiduje, że możemy coś zrobić inaczej, trochę szybciej. Dalej trzeba przeklikać się przez oskryptowane dialogi. Np. idziemy z dzieciakiem podpiąć się do komputera – jego opiekun trzy razy przeprosi, że go nie upilnował jakieś 10 misji wcześniej, w poprzednim rozdziale. A że nie było potrzeby z nim rozmawiać, to teraz trzeba przerzucić stare dialogi aby pojawiły się nowe. Po za tym, dialogi napisane są po prostu źle. Nie że średnio, nie, że nie porywają, one są tragiczne, podejrzewam, że tłumacz płakał jak musiał to przekładać. Całości dopełnia fatalny polski dubbing. Chociaż trzeba przyznać - modele twarzy są tak złe, że pomijanie dialogów staje się naturalnym odruchem, a nawet jeśli ich nie pominiemy, to ich miałkość sprawia, że dość szybko o nich zapominamy. Podsumowując, mimo tragicznego wątku głównego i fatalnych dialogów, gra może bronić się niezłym gameplayem i niezwykle satysfakcjonującą eksploracją świata. Więc mimo wielu zastrzeżeń mogę ja polecić. Ale jako, że to gra RPG, to ocena jest jaka jest.
Gra się bardzo przyjemnie, bitwy potrafią wciągnąć, łamigłówki czasem są banalne, innym razem trzeba się wsilić, oprawa graficzna bardzo przyjemna. Sama fabuła może nie porywa, ale głos narratora pozwala się wczuć w klimat opowieści. Bardzo fajnym zabiegiem, jest to, że czasem konsekwencje naszych wyborów dopadają nas dopiero po kilku godzinach gry. Nie zmieniają, one znacząco rozgrywki, ale nadają dodatkowej głębi fabularnej.
Początki są fajne - mamy grupkę krasnoludów i rozwijamy swoje podziemne królestwo, jednakże wraz z rozwojem kolonii staje się to coraz bardziej nużące - zarządzania coraz więcej, wyzwań coraz mniej a końca nie widać. A dlaczego nie widać końca? Bo warunkiem zwycięstwa jest podbicie innych krasnoludzkich osad, a niestety, twórcom zapomniało się zaimlemetnować tę mechanikę, więc zwycięstwo jest niemożliwe.
No cóż, jeśli ktoś szuka niesztampowych mechanik, ciekawych zadań, rozbudowanej fabuły, bądź czegokolwiek, co zazwyczaj wymaga się od gry komputerowej, to się zawiedzie. Połączenie RPGowych mechanik z grą detektywistyczną jest tylko pretekstem aby wraz z głównym bohaterem przebyć drogę przez własną świadomość, podświadomość, spróbować odpowiedzieć na pytania kim jestem, dokąd zmierzam i jaka jest moja relacja z otaczającym nas światem. Pomysł ten został zrealizowany po mistrzowsku - lekko, z humorem, a jednocześnie z jakąś wciągającą głębią, która każe doszukiwać się drugiego i trzeciego dna w nawet najbardziej bezsensownej zbitce wyrazów. Jeśli ktoś nie nastawi się specjalnie na gameplay, a bardziej na pewne doświadczenie, to nie pożałuje.
Grając w tę grę, cały czas przypominała mi się gra mojego dzieciństwa tj. Robin Hood: Legenda Sherwood. Radości było, tyle samo, a nawet więcej, bo o ile w Robin Hoodzie, powinno się oszczędzać życie przeciwników (co przerastało moje umiejętności), tak tutaj, wyczyszczenie całej planszy z nazistów, staje się wręcz moralnym obowiązkiem. Nic tak nie bawi, jak rozstawienie miny i czekanie na wrogi oddział, przy tym gra nie jest zbyt trudna, przeciwnicy nie są wybitnie inteligentni, więc można się pobawić. I jeszcze obowiąkowo muszę wspomnieć o klimacie, jest to po prostu cudo. To nie są "czterej pancerni", gdzie propaganda była łagodna i inteligentna, to jest czysta, skondensowana esencja radzieckiej propagandy. To jest growe wcielenie mitu WIELKIEJ WOJNY OJCZYŹNIANEJ, o bohaterskich komunistach, broniących swojej Radzieckiej ojczyzny przed hitlerowcami. Niektórym to wcielenie mitu, może się nie podobać. Ja jestem zachwycony. Sama gra nie jest zła, więc jak ktoś odczuwa pewną, perwersyjną, przyjemnosć w zanurzaniu się w tego typu narracji - serdecznie polecam. Tyle przejaskrawionego, nadętego patosu, i to zrobionego całkiem serio, chyba nie znajdziecie w żadnej innej grze.
No cóż, góra urodziła mysz i pojawił się średnio udany klon gry Darkest Dungeon. Mimo kilku ciekawych rozwiązań i pomysłów, gra nie zachwyca. Przede wszystkim dlatego, że brak tu jakiejkolwiek głębi takycznej, Większość stworzeń, to tylko małoużyteczne zapychacze, może mają jakieś zastosowanie na polu bitwy, ale nie ma sensu kombinować, gdyż podstawowy skład cały czas jest użyteczny. Bo, niestety, wrogie jednostki, choć są w miarę zróżnicowane, nie posiadajają, jako cała drużyna, słabych i mocnych stron, na tyle silnych by opłacało się to wykorzystywać. Cała taktyka, ogranicza się do tego, by wybrać jednostkę którą pierwszą zlikwidujemy, potem wrogi skład zaczyna się rozsypywać. I tak przeklikujemy loch, za lochem... W sumie interfejs też przeklikujemy, bo jest on, jakoś mało zoptymalizowany... Za zaletę, można uznać, ze to klikanie jest mało frustrujące, powinęła ci się noga i straciłeś rozwiniętą postać - nie szkodzi - w swoim magazynie, na pewno, masz stos niepotrzebnych wyskopoziomowych mózgów. Tworzysz nową postać, robisz przeszczep mózgu i znowu idziesz w bój. Po za tym, to przeklikiwanie jest krótkie - kilka, kilkanaście godzin. W zależności od tego, czy biegniecie do celu, czy może, bawicie się trochę i próbujecie nowych kombinacji. Podsumowując, zagrać można, bawić się przy tym też, ale cudów nie ma co oczekiwać.
grałem w czystą podstawkę, bez DLC, na poziomie normalnym, tryb Ironman. Gra jest ok, ma dużo fajniejszy system rozwoju postaci, niż jedynka, żonglowanie klasami i wybór perków sprawia dużo więcej przyjemności i wreszcie ma jakis sens. Plusem jest dużo większa różnorodność misji, niestety duża część ma limity czasowe które często wmuszają lecenie "na pałę", jest to o tyle irytujące, że spokojnie przechodząc misję, dotarłbym do wyznaczonego celu 2-3 rundy później. Prócz tego, część strategiczna sprawiła wrażenie, że gra jest łatwiejsza niż jedynka, bo nie wymuszała takiego gnania do przodu. Ja niestety się zgapiłem i zbyt późno wziąłem się za misje popychające fabułę do przodu, co w efekcie sprawiło, że końcówka gry, mnie wręcz nużyła, bo pojawiające się misje nie stanowiły wyzwania, a robiłem je tylko dlatego, bo jeszcze nie miałem ukończonych kluczowych projektów. Pod tym względem jedynka, była lepsza, bo do końca trzymała w napięciu. Trochę nadrobiła to ostatnia misja, która stanowiła przyjemne wyzwanie. Ps. w zależności od wersji językowej, gra ma inną lokację startową.