Trochę jakbym przeniósł się do filmu "Night of the Living Dead" z 1968r. Nie jest to tępa wyrzynanka zombiaków, tylko próba uchwycenia tego co my byśmy uczynili będąc w takich sytuacjach. Ciągle zagrożenie, brak nadziei, lecz póki żyjemy nie poddawajmy się...
Siedzę w tej puszcze od kilku dni i modlę się żeby w końcu Nas nie zatopiły te bomby głębinowe pierdzielonych Angoli...
