Urzekł mnie w tym tytule styl rysowania, więc postanowiłem bliżej mu się przyjrzeć. Niniejsza produkcja to skrzyżowanie rpga i interaktywnej książki. Jest to więc gra wideo stojąca bardzo blisko uwielbianego przeze mnie gatunku powieści graficznych. Mamy tu możliwość rozegrania historii od chwili naszych narodzin, co pozwala graczowi na kształtowanie naszego bohatera przez całe jego życie. Gry wideo zazwyczaj nie pokazują konsekwencji naszych wyborów jeszcze przed ich podjęciem i tutaj rzeczywiście jest opcja ich wyłączenia, ale po co robić coś, co robiliśmy już setki razy w innych grach? W tej opowieści zawsze można się odpowiednio zastanowić przed samym wyborem w oparciu o nasze preferencje, z wyłączeniem sytuacji kiedy nie spełniamy wymogów do podjęcia konkretnej decyzji. Owe wybory mają oczywiście swoją cenę. Wszystko zależy od tego kogo lubimy a kogo nie, kim jesteśmy, jaki jest nasz stosunek do otaczającego świata i czy zgadzamy się bądź nie z zasadami, które owym światem rządzą. Sir Brane to niezwykłe studium nad rozwarstwieniem społecznym, w którym mamy możliwość zmierzyć się z konkretnymi klasami społecznymi (szlachcic, duchowieństwo, człowiek z gminu) w oparciu o nasze przekonania, a wszystko po to, by określić to, na czym nam bardziej zależy. Czy jest to rodzina, przyjaźń, pozycja społeczna lub poszukiwanie prawdy o świecie? Niektóre z naszych wyborów mogą skończyć się tragicznie dla naszych bliskich albo dla nas samych i tylko my decydujemy o tym, czy jesteśmy w stanie odpowiednio wiele zapłacić za tą czy inną decyzję. Wielkie brawa należą się autorom tej wyjątkowej pozycji za bardzo dobrą muzykę, ciekawą i wciągającą historię pełną barwnych postaci oraz dodanie do gry książkowych zakładek, które pozwalają nam na wgląd w nasze statystyki, drzewo genealogiczne naszej rodziny, a także za możliwość sprawdzenia naszych relacji z konkretnymi bohaterami oraz informacji dotyczącących poszczególnych części świata, w którym rozgrywa się akcja gry.
Wy macie swoje wytyczne dotyczące recenzji. Ja mam swoje standardy dotyczące tychże. Niestety wasza strona nie pozwala na opublikowanie mojego pełnego tekstu recenzji, więc muszę się posiłkować linkiem: https://popkulturowykociolek.pl/recenzja-shadow-man-remastered/ Dodam tylko, że remaster doczekał się aktualizacji, która dodaje dodatkowego bossa i mapę świata, poprawia pracę kamery oraz dodaje brutalny poziom trudności, gdzie śmierć czeka na nas dosłownie na każdym rogu. Kapitalny pomysł dla ludzi uwielbiających wyzwania.
Jestem wielkim fanem Condemned Monolithu, ale to F.E.A.R. stanowi najlepsze połączenie fpsa z horrorem w historii gier wideo. Dzięki czemu jest to absolutna czołówka w tych dwóch gatunkach, a tytuł ma niemal dwadzieścia lat na karku. Wcielamy się tutaj w żołnierza jednostki pierwszego kontaktu, który ląduje w wyznaczonym miejscu misji, gdzie witają go zastępy wrogo nastawionych i uzbrojonych po zęby najemników. Żeby tego było mało, to od czsu do czsu główny bohater ma koszmarne wizje, które powodują gęsią skórkę. F.E.A.R. ma kapitalną ściężkę dźwiękową, którą spokojnie można postawić obok takich klasyków jak Resident Evil lub Silent Hill. Równie dobrze wypada w tej produkcji strzelanie, a wszystko to dzięki bardzo dobremu silnikowi fizycznymu, który pozwala m.in. na bicie szyb, czy przygważdżanie przeciwników do ścian czy sufitu. Wśród uzbrojenia znajdziemy tu oczywiscie pistolet, karabin czy strzelbę, jednak moimi ulubionymi pukawkami jest gwoździownica Penetrator i broń cząsteczkowa, która stapia wrogów po celnym strzale. Świetnym pomysłem było też dodanie przez twórców opcji spowolniania czasu, bez którego niemal nie da się tu wyżyć, bo nasi przeciwnicy są smiertelnie niebezpieczni w większej grupie nawet na normalnym poziomie trudności. Tytuł posiada także dwa rozszerzenia fabularne, których akcja rozgrywa się zaraz po zakonćzeniu wątku głównego