Ciągle czuję dysonans estetyczny patrząc na postaci z oryginalnej gry, a tymi ukazanymi na nowo w chmurkach. Różnią się one znacznie między sobą wyglądem, kolorem skóry i w ogóle stylistyką, co dość mocno i psuje odbiór. Same dodatkowe sceny też nie do końca uważam za potrzebne. Gra w oryginale zaczyna się z przytupem i tak mogło zostać. Na plus wszelkie usprawnienia jak opcjonalne lupki na pikselu który powinniśmy kliknąć.
Uwielbiam dwuwymiarowe platfowmówki, a do tej mam sentyment, bo grałem w nią gdy byłem dzieckiem. Już wtedy czułęm, że coś jest z nią nie tak. O ile pierwszy poziom był do przejścia, to już na nim pamiętam, że miotałem się, żeby znaleźc ten jedyny kawałek piksela, który nie miał być tłem, a na który powinienem wskoczyć. System kolizji z wrogami i fakt, że byli oni gąbkami na pociski był frustrujący, ale uwielbiałem za klimacik, nawet jeśli udało mi się dojśc cudem do trzeciego poziomu, a z kodami może do czwartego. Wersja gogowa działa świetnie, ale nie zmienia to faktu, że ogólnie rzecz ujmując jest to kiepska gra. Serca tu nie brakowało, ale umiejętności i może czasu oraz pieniędzy, owszem.