

Toż to klasyka growego horroru, którą każdy fan tego gatunku powinien znać. Czy to oznacza, że gra jest wybitna? Otóż nie, w mojej opinii to co najwyżej przeciętniak. Fabuła to klisza (choć przyznam, że miło się ją śledzi), którą widzieliśmy tysiące razy: nawiedzony dom, zły demon, tajemnicze zgony i ty bezbronna, atrakcyjna bohaterka, która próbuje odkręcić cały ten – jakby nie było - spowodowany przez siebie ambaras. Adrienne, jak to niektóre kobiety mają w zwyczaju, wściubia nosek nie tam gdzie trzeba i bach! Do akcji wkraczasz ty, drogi graczu i dwoisz się i troisz, by wyplątać się Adrienne z kabały, a przy okazji poznać historię poprzedniego właściciela domostwa. Może z deczko przesadziłam, za dużo to się nie napocisz. Gra jest łatwa i krótka. Co więc sprawiło, że Phantasmagoria uzyskała status kultowej? Na pewno sprawiły to brutalne sceny morderstw (które dzisiaj bardziej bawią niż straszą), epatowanie krwią i przemocą. No i oczywiście niesławna scena gwałtu. Niestety, u mnie gra ta nie wzbudziła większych emocji. Jedyny moment, który sprawił, że zaczęłam się bardziej angażować to sama końcówka i ucieczka przed głównym Złym, którego design, swoją drogą, nie powala. Ocena: 5/10 Consumite Furore wymiata :)