

Syberia to bardzo wciągająca gra, idealna na kilka wieczorów. Można ją porównać do dobrej książki, przy której można się zrelaksować i zapomnieć o świecie. Na szczególną uwagę zasługuje ciekawy scenariusz. Kate Walker, ambitna prawniczka, początkowo realizuje zawodowe zlecenie – chce dopiąć sprawę spadkową. Z czasem podróż staje się osobistą misją: odnalezienie Hansa Voralberga, prawowitego spadkobiercy rodzinnej fabryki automatów, przeradza się w fascynację jego historią, światem automatów i niezwykłych miejsc. Dla Kate to przygoda życia oraz impuls do przewartościowania własnych celów i wejścia w świat fantazji. Gra ma powolne tempo – to tytuł bardziej kontemplacyjny niż dynamiczny. Dopiero pod koniec pojawia się coś na wzór klasycznej akcji. Całość ma melancholijny ton i podejmuje temat przemijania. Zagadki są proste i intuicyjne. Tylko w dwóch przypadkach miałem trudność, wynikającą raczej z przeoczenia niż ze skomplikowania łamigłówek. Dzięki temu gra nie frustruje, nawet mniej doświadczonych graczy. Pod względem graficznym tytuł wypada dobrze – mnie grafika nie odrzuciła. Największym minusem było zbyt szybkie poruszanie ust podczas dialogów. Tła mogłyby być bardziej dynamiczne. Muzyka pojawia się w przerywnikach i ważniejszych momentach – dobrze buduje nastrój. Nie doświadczyłem błędów, które przeszkadzałyby w grze – poza wspomnianym już minusem z animacjami twarzy. Całość działała stabilnie. To produkcja warta uwagi, przede wszystkim ze względu na swój unikalny klimat – podobny do tego z The Longest Journey. Jeśli tamta gra Ci się podobała, Syberia z dużym prawdopodobieństwem też Cię poruszy. Postacie, takie jak Oscar, oraz miejsca – Valadilene i Barrockstadt – na długo zapadną w pamięć.