

Pierwsze wrażenie - prosta grafika, bohater potrafiący tylko kilka rzeczy (chodzić, skakać, kucać, rzucać bombę i linę, korzystać z broni) oraz losowo generowane mapy. Wygląda ok. Samouczek jest skąpy - nie dowiemy się z niego nawet tak ważnych informacji jak opuszczanie liny w dół z wysokiego urwiska (trzeba kucnąć na skraju – dowiedziałem się tego dopiero z wersji Classic). Podstawowym zadaniem na każdym poziomie jest uniknięcie zagrożeń i odnalezienie wyjścia. Dodatkowo, aby odblokować możliwość rozpoczęcia podróży na poszczególnych biomach (które zmieniają się co 4 poziomy), przenosimy różne przedmioty. Początkowo można odnieść wrażenie, że można się tej gry nauczyć - z czasem radzimy sobie z pułapkami które stanowiły dla nas śmiertelne zagrożenie a na niektóre stworzenia wręcz polujemy. Niestety, z upływem czasu zdajemy sobie sprawę, że o wszystkim ostatecznie szczęście. Jest to szczególnie przykre w przypadku dodatkowych zadań które wymagają przeniesienia przedmiotów przez kilka biomów. Nic tak nie boli jak utrata życia albo niesionego przedmiotu pod koniec wędrówki spowodowana jednym błędem, nagromadzeniem pułapek czy nieszczęsnym wydarzeniem specjalnym. Do takich wydarzeń należy np. ciemność, która znacząco ogranicza zasięg widzenia i zmusza do przenoszenia pochodni (którą też można zresztą zgubić). Inny problem stanowią losowe eksplozje na początku niektórych poziomów, które mogą wprowadzić nas w stan wojny ze sklepikarzami i znacząco ograniczyć nasze szanse na wykonanie zadania. Ostatecznie - u mnie gra ląduje na półce " w wolnej chwil odpal na jedną grę, może ci się poszczęści". Nie na długi czas, nie dla rozluźnienia. Ale nie trzeba kasować.