Przed wciągnięciem się w Night in the Woods gra była mi mało znana i dość obojętna. Wcześniej raczej nie grałem w tego typu tytuły. W trakcie rozgrywki i po jej zakończeniu skłoniła mnie do wielu refleksji odnośnie życia. Dialogi w grze są autentyczne oraz w historiach mieszkańców można znaleźć wydarzenia, które zna się z własnego doświadczenia lub otoczenia. Poruszane jest wiele życiowych problemów i trudnych tematów. Miasteczko nie jest po prostu martwym tłem i zmienia się. Wiele postaci po prostu nie da się nie lubić. Nie są one sztampowe i żyją swoim życiem gdzieś w tle każdego dnia kiedy możemy eksplorować okolicę za pośrednictwem Mae mając okazję by porozmawiać prawie z każdym lub możemy posłuchać o czym rozmawiają inni. Tak jak i w prawdziwym życiu, aby kogoś poznać trzeba poświęcić mu czas. Nie wszystko da się odkryć podczas jednej rozgrywki, ponieważ musimy wybrać komu z przyjaciół poświęcimy uwagę danego dnia. Wielokrotnie każdego następnego dnia w grze odwiedzałem dostępne części miasteczka by znów porozmawiać z każdym, bo zaciekawiły mnie ich osobowości, problemy, historie, opinie oraz marzenia jakimi dzielą się postacie w rozmowach z Mae. Gra oprócz głównej fabuły i wielu pobocznych historii pokazuje też wycinek życia głównej bohaterki, która mierzy się z różnymi rzeczami i razem z nią możemy tego wszystkiego doświadczyć podczas jesiennych dni w Possum Springs po jej powrocie w rodzinne strony. Całość utrzymana jest w ładnej i prostej oprawie graficznej, której towarzyszy bardzo dobra ścieżka dźwiękowa. Łapię się na tym, że nucę sobie pod nosem "Die Anywhere Else" ;) Polecam to każdemu kto lubi tego typu gry.