

Gra z moich szczenięcych czasów, w końcu mogę odpalić ją na nowoczesnym sprzęcie taką, jaką zapamiętałem - ze świetnym polskim dubbingiem. Mogę spokojnie powiedzieć, że w ogóle się nie zestarzała. Porównuję ją z w miarę nowym Shadow Tactics i uważam, że Robin wygrywa z nim na wielu płaszczyznach. Zachęca do oszczędzania przeciwników, z postaciami w jakiś sposób dużo mocniej można się zżyć, być może przez świetny dubbing i bardzo barwne charaktery tychże postaci. Do tego możemy walczyć w lesie, gdzie mamy inny ekwipunek niż w miastach. Możemy tworzyć własne strzały i inne elementy inwentarza, do tego są znajdźki które zdecydowanie wpływają na klimat. Czuć, że nasze decyzje wpływają na dalszy rozwój gry: do naszej kryjówki w lesie przychodzi więcej osób, gdy nie zabijamy żołnierzy, NPC którym pomożemy na jednej mapie, po kilku misjach na innej mapie nam podziękują. Do tego historia ma dobry fundament i gra świetnie wpisuje się z nią. W Shadow Tactics nie czuję wielu z tych rzeczy - brakuje mi zachęcania do oszczędzania przeciwników, brak klimatycznej muzyki, do tego misji jest zdecydowanie mniej niż w Robinie. Postacie zawsze dostają swój ekwipunek i trudno mi się zżyć z tymi postaciami. Nawet muzyka w Robinie jest dużo bardziej różnorodna - co moim zdaniem - w grze strategicznej/taktyczno-strategicznej mocno wpływa na immersję. Po tylu latach mogę powiedzieć, że gra jest dużo łatwiejsza niż kiedyś mi się wydawało - drugą misję kiedyś potrafiłem przejść najwyżej na normalu bez zabijania nikogo i trwalo to ponad godzinę. Dziś na hardzie robię to w ciągu 40 minut. Być może zostałem dobrze przygotowany przez Shadow Tactics na hardzie, który jednak stanowi nieco większe wyzwanie.