

Nie jest to "tripul ej", ale może to i lepiej, mając na względzie jak te ostatnio wyglądają. Mimo drobnych niedociągnięć, głównie animacyjnych, przyjemnie mi się grało. Według mnie warto zagrać choć raz, zwłaszcza jeśli lubi się klimat międzywojennego Nowego Jorku (w futurystycznej otoczce) i gry detektywistyczne.

Estetycznie gra jest pierwszorzędna, łamigłówki są łatwe, ale na swój sposób ciekawe. Sama rozgrywka jest prosta, acz przyjemna, lecz pod innymi względami, gra ta, jest co najmniej dziwna. Fabuła jest poprowadzona chaotycznie oraz nie ma żadnego wprowadzenia do przedstawionego nam świata. Gracz jest wrzucony do niego bez żadnego wyjaśnienia, co jest czym, kto jest kim, po prostu to jest tak i tak, tyle. Wydaje mi się, że twórca nie do końca wiedział, co chce przekazać swojemu odbiorcy. Jednocześnie poruszane są wątki samobójstwa (Chyba. Oprócz notki która pojawia się na ekranie przed zaczęciem gry, nie było to jasne) i przedstawiane nam są pseudogłębokie wywody narratora o prawdziwości rzeczy i sensie życia. Motywem przewodnim tej gry wydaje się być strata bliskiej osoby, w tym przypadku, siostry naszej protagonistki. Nie jest to jasne, w jaki sposób zginęła. Nie było wiadomo czy to było samobójstwo, czy może jednak nieszczęśliwy wypadek. Raz jest nam to przedstawiane, jakoby to był wypadek - intencjonalny lub nie - z udziałem pociągu, a innym razem, jest coś wspomniane o pływaniu (może pociąg ją potrącił w drodze na basen. Nie wiem). Najdziwniejszym w tym wszystkim był, moim zdaniem nie do końca udolny, zwrot akcji. Podczas którego okazuje się, że tym który potrzebował pomocy z przepracowaniem traumy, był kot. Proszę nie zrozumieć mnie źle, jestem miłośnikiem wszelakich zwierząt domowych. Pomimo tego, tak daleko idąca antropomorfizacja była rzeczą, która wybiła mnie z immersji w przedstawionym nam świecie (ale może to ja mam dziwne standardy, w końcu płaszczyzna, w której dzieje się akcja tej gry, jest inna od tej naszej codziennej). Koniec końców w grę nie grało się źle i mimo moich zastrzeżeń, widzę potencjał u tego twórcy.

Wyjątkowo klimatyczna gra, i poruszone przez nią tematy zostały potraktowane poważnie i z szacunkiem. Zastosowanie równoległej narracji, ze zwykłego świata, z tym z koszmarów, uważam za pomysłową wizję artystyczną. Moim zdaniem jedna z najlepszych gier w gatunku horror, zwłaszcza jeśli ją porównać z zinfantylizowaną konkurencją z Japonii, gdzie się robi "piu piu" z pistolecika, do potworów wyglądających jakby były projektowane przez gimnazjalistę. Odejmuję gwiazdkę za zły wybór w warstwie językowej, a mianowicie, że pół tekstu jest po polsku, a pół po angielsku. W efekcie czego mamy kłującą w oczy plątaninę słów. Twórcy powinni byli skupić się na jednym z języków, nawet angielskim, a najlepszym rozwiązaniem było by zrobienie dwóch wersji językowych. Rozumiem, że angielski jest bardziej znanym językiem na świecie i dzięki temu można sprzedać więcej kopii gry. Jednakże jest to co najmniej dziwne, iż polskie studio, w grze osadzonej w Polsce, w której występują polscy aktorzy, nie zrobiło polskiego podkładu głosowego.

Gra jest dobra, nie urywa dupy, ale jest dobra. Szanuję za to, że twórcy nie traktują gracza jak przewrażliwione dziecko i nie boją się pokazać nazistowskiej symboliki, albo brutalnych scen, które odpowiadają traktowanej tematyki. Minusik jedynie za momentami koślawo poprowadzoną fabułę, przeskoki między jedną akcją a drugą były czasami zbyt gwałtowne, lub coś się działo bez odpowiedniego wyjaśnienia. Koniec końców w Wolfeniku chodzi o to, żeby pokonać nazistów i ocalić przed nimi świat i w tym aspekcie gra nie zawodzi. No i polskie akcenty też zawsze szanowane.