Lata zajęło aby oryginalne RE pojawiło się na jakiejkolwiek platformie dystrybucji cyfrowej, niemniej po ograniu kampanii Jill mogę powiedzieć że było warto i to nie tylko przez wzgląd na czynniki historyczne. To zwyczajnie dobra gra, po 28 latach od premiery na oryginalnym PSX. Otoczka wizualna przez lata wydawała mi się z perspektywy kolejnych części mocno nieprzychylna zachowaniu klimatu ale szczerze mówiąc tylko go dodawała - posiadłość w porównaniu z REmake jest bardziej czysta, sterylna i kolorowa, ale to dodaje poczucia liminalności, jakoby to był dziwny sen na jawie. Voice acting to czysta komedia, ale nie przeszkadzał we wczuciu się w doskonale już znane wydarzenia, wręcz współgrał z kolorową oprawą graficzną i dodawał do poczucia zaszczucia tę przyjemną niezręczność. A rdzeń rozgrywki jest jak dobrze przechowane w formalinie zombie - jest nieśmiertelny. Backtracking, zapamiętywanie ścieżek od punktu A aż do B, C itd., sprawia że posiadłość staje się mi znajoma, jest jak kolejny bohater opowieści, w czym dodatkowo pomaga satysfakcja z odblokowywania kolejnych ścieżek i soundtrack (na szczęście z oryginalnej wersji, nie Director's Cut xD). Jest tu i tam parę wad, nie można np. łączyć znalezionych ziółek dopóki nie będzie miało się miejsca w ekwipunku, co odrobinę psuje eksplorację i backtracking, wymuszając nieco sztucznie tenże, zamiast jak w logiczny sposób w przypadku innych przedmiotów, których zastosowanie staje się jasne po dojściu do odpowiedniego punktu, ale to nie jest wada niszcząca grę. Ale to wciąż zabawna do gry produkcja i świetny pokaz prezerwacji, zarówno ze strony Capcomu, jak i w szczególności teamu GOGa. Ośmielę się powiedzieć - to może być naprawdę dobry survival horror dla kogoś kto wcześniej w takie nie grał! Czekam teraz na RE2 i RE3 :3