"Widmo Wolności" to nie tylko rozszerzenie Cyberpunka 2077 – to pełnoprawna, wybitnie opowiedziana historia, którą śmiało można by uznawać za samodzielną produkcję. Od pierwszych minut nowej kampanii widać, że CD Projekt RED wyciągnął wnioski z przeszłości i dostarcza graczom rozrywkę na absolutnie najwyższym poziomie. Fabuła z marszu wciąga w świat politycznych intryg, tajemnic i moralnych wyborów, a liczne zwroty akcji nie pozwalają nawet na moment odłożyć pada przed zakończeniem przygody. Wątki fabularne są tutaj napisane z wyjątkową dbałością o szczegóły, a każda kolejna scena zaskakuje rozmachem i pomysłowością. "Widmo Wolności" to Cyberpunk w najlepszym wydaniu: dramatyczne wybory moralne, świetnie wykreowane postaci i rewelacyjny świat Dogtown – nowej dzielnicy Night City, w której rządzą zupełnie inne zasady. Gracze otrzymują świeże doświadczenie: atmosfera jest duszna, napięcie stale narasta, a narracja prowadzona jest w tempie godnym najlepszych thrillerów. Pod względem rozgrywki dodatek utrzymuje wysoki, światowy poziom. System umiejętności został rozbudowany o nowe, nieznane wcześniej modyfikacje i cyberwszczepy. Walka zyskała na intensywności, a możliwości kombinowania stylami gry są jeszcze większe. Choć miałem wrażenie, że wyzwań i opcji mogłoby być jeszcze więcej, to i tak nowe mechaniki wciągają na długie godziny i sprawiają, że zabawa jest bardziej angażująca niż w podstawowej wersji. Doskonale przemyślane misje poboczne, ciekawe kontrakty oraz nieliniowość decyzji pozwalają budować własną legendę w brutalnym Dogtown. Ogromnym atutem "Widma Wolności" jest warstwa audio-wizualna. Oprawa graficzna została dopracowana do granic możliwości, lokacje zadziwiają cielesnością, a animacje są płynne i dynamiczne. Na szczególne wyróżnienie zasługuje voice acting – zarówno w polskiej, jak i angielskiej wersji językowej prezentuje światowy poziom. Często przełączałem pomiędzy ustawieniami, by usłyszeć, jak dialogi brzmią w obu wariantach, i szczerze nie byłem w stanie zdecydować, która interpretacja podoba mi się bardziej. To rzadkość, która świadczy o ogromie pracy i zaangażowania aktorów oraz tłumaczy. Ścieżka dźwiękowa dodaje całości prawdziwej głębi – klimatyczna muzyka buduje napięcie i nadaje charakter każdej scenie. Kompozycje perfekcyjnie podkreślają klimat Dogtown, zwłaszcza podczas kluczowych momentów fabuły. Fenomenalne tło muzyczne sprawia, że nawet po zakończeniu rozgrywki utwory długo pozostają w pamięci. Żałuję, że "Widmo Wolności" to jedyny pełnoprawny dodatek do Cyberpunka 2077. Po tym, co zobaczyłem i przeżyłem, z łatwością kupiłbym kolejny rozszerzenie na premierę, mając pewność jakości oraz doznań. To dobitnie udowadnia, że CD Projekt RED potrafi budować angażujące, wielowątkowe historie i tworzyć świat, do którego chce się wracać. Szkoda, że twórcy nie pokusili się o więcej, bo możliwości Night City i Dogtown są olbrzymie. Podsumowując — "Widmo Wolności" to rozszerzenie, które pokazuje, jak powinno się tworzyć dodatki do gier AAA: zambitnym scenariuszem, pogłębionymi mechanikami rozgrywki, znakomitą oprawą audio-wizualną i dbałością o detale. Jeśli szukałeś w grach emocji, autentycznego cyberpunkowego klimatu oraz fabuły z wyborami, które naprawdę się liczą, ten dodatek jest pozycją obowiązkową. Przewyższa poziom większości nowych premier ostatnich lat i stanowi wzór dla przyszłych produkcji z gatunku RPG science fiction.
Cyberpunk 2077 to tytuł, który już na zawsze pozostanie symbolem kontrowersji, wzlotów i upadków branży gier wideo. Gdy gra zadebiutowała pod koniec 2020 roku, z miejsca stała się tematem internetowych memów, uosobieniem koszmaru związanego z „crunchem” i niezrealizowanych obietnic marketingowych. Jako osoba, która śledziła premierę od lat, muszę przyznać, że początek tej przygody był rozczarowujący i pozostawił ogromny niesmak. Jednak to, co wydarzyło się przez kolejny rok, zasługuje na osobny rozdział i szacunek dla twórców. Po pierwszym, katastrofalnym okresie, CD Projekt RED nie uciekł od odpowiedzialności, lecz konsekwentnie łatał grę, wydając dziesiątki aktualizacji i usprawnień. W 2021 roku Cyberpunk 2077 był już zupełnie inną produkcją – dopracowaną, stabilną i dopieszczoną pod względem technicznym. Właśnie wtedy postanowiłem wrócić do Night City i dać grze drugą szansę. Była to jedna z najlepszych decyzji, jakie podjąłem jako gracz. Nie tylko ukończyłem tytuł raz, ale postanowiłem przejść Cyberpunka 2077 jeszcze raz, testując zupełnie inną ścieżkę rozwoju postaci. To właśnie system rozwoju postaci stanowi jeden z najmocniejszych elementów gry. Night City jest miastem możliwości, a każdy wybór wpływa na sposób, w jaki doświadczamy świata. Gra daje ogromną elastyczność: możemy zostać mistrzem hakowania i niepostrzeżenie eliminować przeciwników zza kulis, być cybernetycznym samurajem, który rozwiązuje problemy siłą miecza lub stworzyć eksperta od broni palnej czy gadżetów. Każda misja można rozwiązać przynajmniej na kilka sposobów, co niezwykle motywuje do eksperymentowania i nagradza za nieszablonowe myślenie. Jednym z największych plusów Cyberpunka 2077 jest immersyjny świat. Night City żyje, oddycha własnym rytmem i pełen jest postaci, z których wręcz emanuje charakter. Miasto przytłacza ilością detali, neonową atmosferą, stylistyką rodem z książek Gibsona i filmów anime jak Akira czy Ghost in the Shell. To nie tylko tło – to pełnoprawny bohater gry, którego chce się przemierzać piechotą, na motocyklu czy w futurystycznych pojazdach. Świetna oprawa audio-wizualna, rozbudowane dialogi i projekty lokacji sprawiają, że każda wizyta w Night City to nowe doświadczenie. Nie sposób nie wspomnieć o fabule, która momentami zaskakuje, wzrusza i pozwala nawiązać prawdziwe przywiązanie do postaci pobocznych. Niestety — największa wada gry uderza już na samym początku. Wybór ścieżki życiowej (nomada, punkta, korpo) zwiastuje fascynującą, unikatową podróż, tymczasem początkowe misje są ograniczone do krótkiego przerywnika filmowego. To ogromna strata – chciałbym sam przemierzyć tę wczesną drogę, a nie oglądać ją w formie montażu. Ten zabieg narracyjny odebrał rozmach i głębię pierwszym kilku godzinom rozgrywki, przez co pierwsze minuty nie angażują tak mocno, jak by mogły. Jest jednak coś, co odróżnia Cyberpunka 2077 od wielu innych RPG — nie było w tej grze misji, którą bym przeklikał bez zaangażowania czy pominął. Każda poboczna historia, nawet ta pozornie błaha, jest napisana z dbałością o szczegóły, często niespodziewanie wzrusza lub intryguje. Misje poboczne, relacje z postaciami, zakulisowe historie mieszkańców Night City – wszystko to sprawia, że świat gry jest wiarygodny i zapamiętywalny. Dodatkowo, wybory w trakcie dialogów faktycznie mają znaczenie – wpływają nie tylko na główny wątek fabularny, ale także na życie i los wielu bohaterów drugoplanowych. Pod względem gameplayu Cyberpunk 2077 to mieszanka FPS-a, RPG-a i gry akcji — i choć nie każdemu przypadnie do gustu zręcznościowy model jazdy czy sporadyczna powtarzalność niektórych aktywności, to całość wypada naprawdę solidnie. System walki, mechanika cyberwszczepów, możliwość modyfikowania postaci i broni — dają olbrzymie pole do popisu, zwłaszcza dla osób ceniących różnorodność stylów gry. Na szczególną pochwałę zasługują również elementy audiowizualne: fenomenalna ścieżka dźwiękowa, doskonały voice acting (zarówno w wersji angielskiej, jak i polskiej), efekty świetlne, projekty broni i pojazdów oraz ogólny klimat. Wszystko to składa się na prawdziwie cyberpunkowe doświadczenie, jakiego dotąd nie było w grach komputerowych. Podsumowując, Cyberpunk 2077 to gra, która udowadnia, że upadek nie musi być ostateczny. Z katastrofy i błędów można się podnieść, a determinacja i ciężka praca mogą stworzyć prawdziwe dzieło. Po aktualizacjach i licznych poprawkach gra okazała się jednym z najlepszych RPG ostatnich lat, o niepowtarzalnym klimacie, wartkiej fabule i głębokim systemie rozwoju postaci. To jedyna gra, którą przeszedłem dwa razy, a i tak mam ochotę wrócić do Night City i odkrywać ją na nowo. Cyberpunk 2077 to dowód na to, że nawet największy falstart można przekuć w ogromny sukces i spełnić obietnice dane graczom. Wystarczy tylko dać tej grze szansę — dzisiaj, lata po premierze, naprawdę warto.