Kurde! Gdyby nie te zasrane błędy, to bawiłbym się wyśmienicie, cieszył oko wspaniałą grafiką, zachwycał się rozkminiając ciekawe i często absurdalne zagadki, wczuwałbym się w niesamowitą fabułę, poznawał nieszablonowe postaci! Ale nie, musieli to spierdolić, rozwwalając imersję i ciągłość przeżywania przygody. Najpierw magnesy, a teraz gołębie...chyba się poddam, bo nerwowo mnie to wykończy. Magnesów na tablicy detonacyjnej nie można było przesuwać, a gołębie pocztowe... cóż, nie pojawiły się w ogóle - oficjalne rozwiązanie ze strony twóców? Patch?! Nie, kurde, "ściągnij sejwa i wczytaj grę z już rozwiązaną zagadką" i cholera wie jakim postępem w grze :/ Tak bardzo mi się ta gra widziała, ale czar prysł przez ignorancję ze strony autorów..
Dwa tygodnie temu rozprawiliśmy się z tą grą z moim 7-letnim siostrzeńcem. Ubaw mieliśmy przedni, jak i mnóstwo innych emocji do tego. Gra jest w sam raz do wprowadzenia pociech w świat przygodówek. Tsioque (jedynie nazwa jest do bani ;) polecam do wspólnej zabawy każdemu rodzicowi. Przepiękna graficznie, z masą detali, większość zagadek intuicyjna, ciekawie zrealizowana i świetnie zilustrowana, zręcznościowo do ogarnięcia - choć sam tego nie cierpię w takich grach, ale młody był zachwycony. Teraz sam z chęcią zakupię grę i przejdę ją sam, bez pomocy. :] Obrazki promujące grę faktycznie trochę wprowadzają w błąd, bo mój siostrzeniec przekonany jest, że pochodzą z kolejnej części gry i musimy w nią jak najszybciej zagrać... ech. (Aha, Księżniczka "Ciok" mogłaby mieć jakiś głos podłożony do swoich kwestii, nawet tych "w myślach".)