Czy nowe dzieło szwedów, jest lepsze od Amnesii, i czy podniosła poprzeczkę w straszeniu? Przejdźmy do skrótowej (dzięki GOG-u) recenzji. Grafika nie jestem cudem, ale spełnia swoją rolę i nie kłuje w oczy. Doczytywanie poziomów jest kompletną porażką, brak ekranów ładowania przy zmianie lokacji jest zastąpione kilkusekudnowym lagiem gry. Gra tylko raz wywaliła mi crasha. Dźwięk jest świetny. Dobrze wypozycjonowany, adekwatny do podmiotu wydającego dźwięk. Muzyka.... cóż, nic nie zapadło mi z niej w pamięć. Rozgrywka choć dalej jest całkiem przyjemna, to uległa ogromnemu regresowi w stosunku do Amnesii. Mechanika interkacji z przedmiotami została lekko usprawniona w stosunku do Amnesii, ale została słabo wykorzystana. Większośc drzwi otwieramy przyciskiem, a mało jest momentów gdzie coś musimy przesunąć czy rzucić. To samo z szufladami. Ekwipunek również został uproszczony, rzadko niseimy więcej niż jeden item. O wszelkich bateriach, apteczkach i reszcie znajdziek można zapomnieć, przez co eksploracja straciła większy sens. Lepiej jest za to z elementami zagrożenia, więc od razu przejdę do elementów horroru. Gra przez pierwszą połowę gry średnio straszy. Ale potem pojawia się potwór zwany Proxy, i od tego monetu gra pokazuje pazur i straszy świetnie, a potem jest już dużo lepiej. Klimat zamczyska z Amnesii był o wiele lepszy, od stacji podwodnej, ale końcowe momenty tej gry nadrabiają całość. Przeciwnicy są już znacznie lepsi od tych z Amnesii. Jest ich więcej rodzajów i każdy wymaga innego podejścia. To teraz największa zaleta gry. Fabuła. To moim zdaniem druga najlepsza fabuła w horrorze, zaraz po Silent Hillu 2. Zadaje pytania na temat człowieczeństwa, i ludzkiej egzystencji. I wiem że to wszystko brzmi dość podniośle, ale serio fabuła angażuje, a zakończenie mnie rozłożyło na łopatki. Pdsumowując: Czy Soma straszy? Straszy i to dobrze. Czy warto ograć Somę? Tak, choćby i dla samej fabuły, która jest jedną z lepszych w historii gier. Ocena końcowa 9/10