W skrócie: Jest to looter-shooter pokroju borderlandsów, z fajną liniową jak w diablo fabułą w cyberpunkowej otoczce, która stanowi jedynie fasadę dla misji fabularnych. Najbardziej boli fakt, że zamiast dostać RPGa, dostaliśmy fabularyzowanego slashera/shootera, który nawet nie stara się tego udawać. Mamy do bólu liniową, ale porządną fabułę w zabugowanym klimatycznym otwartym świecie, który zwiedzamy w fabularnie najgorszej dla naszej postaci sytuacji. Mamy złożony rozwój postaci, który w 90% sprowadza się tylko do zwiększenia cyferek. Mamy tonę rzeczy do zebrania, z czego tylko kilka nadaje się do czegoś, a i tak nasza postać najczęściej biega ubrana, jak klaun. Mamy biegające po ulicach frakcje i gangi, które sprowadzają się jedynie do innych presetów przeciwników. Mamy fajnie i z dbałością wykonane samochody, z ciekawymi stacjami radiowymi, tylko ruch uliczny przypomina raczej makietę miasta niż realne miasto. Mamy piękne wielopoziomowe miasto, w którym i tak biegamy po ulicach, bez możliwości wejścia gdziekolwiek. Mamy przyjemne hakowanie netrunnerskie, tylko większość haków sprowadza się do eliminacji przeciwników (nie licząc wyłączania, przejmowania kamer / wieżyczek), nie mówiąc o tym, że nie ma żadnego „defensywnego” hakowania, o kontr hakowaniu nie wspominając. Misje poboczne często skrywają w sobie ciekawą fabułę, ale ich różnorodność jest prawie żadna (nie mówiąc, że w więszkości fabuła w nich podana jest w sposób tekstowy) Mamy w końcu nasz głos w głowie... który — pomijając misje fabularne — sprowadza się tylko do okazjonalnego rzucenia jakiegoś komentarza.