

Na wstępie zaznaczę, że przygodę w Night City zacząłem po patchu 1.2. Cała linia fabularna pod korpo V. Jestem wielkim fanem szeroko pojętego cyberpunku, zarówno w dziełach filmowych jak i growych odpowiednikach, gdzie za wzór przez lata uchodziła seria Deus Ex. Do nowej produkcji Redów podchodziłem z dużymi nadziejami upojony tym, co dostarczył Wiedźmin 3 razem z dodatkami. Jak wielu graczy, rozczarował mnie okres premiery, pierwsze recenzje. Poczekałem na swoją kopię, o ile wydanie 200 zł w okolicach premiery za produkt w ówczesnym stanie było jakimś absurdem, o tyle 90 zł za grę z zaaplikowanymi kilkoma łatkami i poprawioną optymalizacją było do przełknięcia. Co dobrze zagrało? Prolog w tej grze jest bez wątpienia jedną z jej największych zalet, widać dopracowanie i dbałość o questy i rozgrywkę. Cały wstęp z Jackiem i robota u Dexa zapadły mi na długo w pamięć. Główny wątek tak naprawdę pokazuje pazur dopiero w momencie, kiedy nabierze prawdziwego rozpędu. Obcowanie z Silverhandem, jego przeszłość, przemyślenia i opinie, to wszystko robi robotę. Duża zagwozdka dotycząca zakończeń, to właśnie lubię. Zadania dla postaci pobocznych i różnych frakcji wypadły naprawdę dobrze, pozdrawiam Rivera i wszystkich Aldecaldos. Trochę jest do roboty dla najemnika w okolicy. Miasto robi duże wrażenie, klimat wylewa się z ekranu. szczególnie podczas parady w Japantown. Dużą bolączką są natomiast spawnujące się w zasięgu wzroku znikąd pojazdy czy NPC, takie rozwiązanie może trochę zakłócić immersję. To samo można napisać o SI przeciwników, którzy nie grzeszą inteligencją i lubią się zaciąć to tu czy tam. Suma summarum mogę polecić ten tytuł, warto dla samego głównego wątku za te 90 zł. Czekam z ciekawością na konkretne dodatki fabularne, nowe kurteczki czy czapeczki dla V już sobie darujcie ;)