

...kompletnie zmasakrowany idiotycznym, przystosowanym do konsoli interfejsem, którego Capcom, dużej korporacji AAA nie chciało się dostosować do myszy i klawiatury (nie ma tradycyjnego szybkiego zapisu, nie można szybko otworzyć mapy, inwentarz z mnóstwem aktywowanych osobno menu to pikuś przy kretyńskim schemacie odpalania zdolności trzymania, puszczania i nie wiadomo czego). Jestem w szoku, bo nawet mody nie rozwiązują do końca tego problemu. To przebija nawet Bethesdę, którą można przynajmniej naprawić modami. Odradzam. Albo kupić na konsolę.

Czasem gry indie robione przez jednego gościa to prawdziwe cuda. Nie trzeba wiele, gra może być krótka, dziwna, nawet miejscami toporna... ale są granice. Despair niewiele dzieli od naprawdę fajnego horroru. Trochę więcej swobody ruchu. Mechanika uników, bloku, cokolwiek. Jeden patch, którego autor nie wydał. No nic, przynajmniej nie kosztowała wiele.

Sami oceńcie czy to dobrze czy źle. Gra to seria misji, gdzie wysyłamy konfigurowanych agentów. Jest sporo opcji badań i rozwoju tych postaci. To bardzo dobry element tej gry, z mocnym elementem RPG. Słabo robi się już na misji, bo plansze są po prostu nudne. To po prostu puste miejsca gdzie jest kilka skrzyń i seria walk. Te walki to clou całej gry. Brak pułapek, odkryć sekretów. Otoczenie to martwa (bardzo ładna) sceneria. Całość jest obliczona na te wali. Dwie misje i wszystko bardzo podobne do siebie - dwie misje wręcz na tych samych mapach? Tylko losowo rozmieszczeni wrogowie. Jakby było więcej rzeczy do zrobienia na misji - przyciski, sekrety, pułapki, fabuła, NPC, cokolwiek... a tak, równie dobrze można by wejść w te walki i tyle. Nie dla mnie.

95% Baldur's Gate 2 (balans między walką a fabułą), 5% Planescape Torment (klimat, świat, dusze), i jest klasyczny RPG z ciekawym światem i w pełni nowoczesnym interfejsem i wygodą użytkowania. Na tyle ciekawa, że można ignorować kwestie balansu (gra od połowy robi się bardzo łata, dodatki nie są do końca wpasowane w balans - kto chce może sztucznie wywindować poziom). Sympatyczna mini-gra z rozwojem twierdzy. Ogólnie, doskonała, bardzo polecam.

Faktycznie samodzielna gra, sequel to KB Legends. Wiele usprawnień - znacznie lepsze umiejętności, ciekawsze, sensowniejsze. Świat bardziej otwarty. Poziom trudności znacznie wyższy, chociaż sam początek może być. Trochę zbyt podobna do Legends, ta sama pętla: na początku ważki, jednostki ludzi, roślinki, potem piraci, potem krasnoludy... brak mi odmienności. Poddałem się przez trudność - nie walk, a ekonomii, po prostu kumulujące się straty uniemożliwiają sensowną grę bez cheatów. Dla naprawdę doświadczonych strategów. Może jeszcze spróbują z serią z Dark Side, gdzie chyba są nieumarli i coś odmiennego. Tę kupujecie na własne ryzyko!!!

Kontynuacja poprzednika słynnego Heroes of Might and Magic. Dowidzimy jednym bohaterem, który rekrutuje wojska, ale całość to bardziej RPG z jednostkami niż strategia jak HoMM. Duży, kolorowy, prawie otwarty świat, przygody, questy. Brak tu ekonomii, wojska kupujemy za to co wygramy w bitwach albo jak poznajdujemy skarby. Dość długa i czasem naprawdę trudna. Bardzo relaksująca, z humorem.

Klimat Hexena, 3 wielkie huby, każdy z 4 poziomami. Klucze, przyciski, klimat fantasy - mroczny, ale bez epatowania flakami. Walka ciekawa, wrogowie wymagający, trzeba używać wszystkich broni. Najważniejsze - poziomy wspaniałe wizualnie i bardzo ciekawe do odkrywania i grania.

Gra wygląda obiecująco, widać potencjał, ale zabijają ją naprawdę słabo zaprojektowane poziomy. Eksploracja jest trudna: wszystko wygląda tak samo, plącze się, korytarze i kolumny są nudne. Przykro mi, to nie Amid Evil czy Dusk. Do tego wiele wkurzających pułapek skutkujących natychmiastową śmiercią. Wrogowie i walka jeszcze okej, ale kiedy gubię się po raz N-ty zaczyna wkurzać brak biegania... tak, nie ma biegania w tej grze. No trudno, super indie-fpsów jest sporo, w tym niektóre błyskotliwe. Nie warto tracić czasu na te słabsze.