Nie sposób nie polubić głównej bohaterki, odważnej, empatycznej i nieco naiwnej pół dżinnki. Lekko mangowe, pełne humoru środowisko w stylu fantasy róznież mocno przyciąga. Trochę mi się przypominają Slayersi, nie wiem czy ktoś oglądał, po prostu mój klimat. Ode mnie max, mimo że nie lubię platformówek, a pod koniec skacząc po zamku dostawałem qrwicy, to jednak klimat , humor i główna bohaterka dały mi sporo zabawy. Polecam!
Godna część Tomba Raidera. Bawiłem się lepiej niż przy tych starszych częściach. Trochę mnie przeraża ilość zabójstw dokonywana przez główną bohaterkę. Wiem że to byli źli ludzie, ale jednak chyba przesadzono z ilością ;p
słabsze od części pierwszej, graficzne po prostu brzydka
fabuła tej gry to jakieś nieporozumienie, po dwóch dobrych xcomach srzelono sobie w stopę takim crapem .. skok na kasę i nic więcej, to przykre ...
To jakaś tragedia, że co chwilę to się zawiesza i to na moim wypasionym kompie gdzie Cyberpunk hula jak złoto, a Cognition ze swoimi obrazkami nie daje rady .. optymalizacja leży. Nie da się wczuć w fajną nawet historię kiedy ciągle cię wywala .. Bohaterka też niczemu sobie, da się lubić. Komiksowa kreska bardzo przyjemna. Szkoda że optymalizacja kładzie tą grę, lepiej sobie obejrzeć walkthrough w necie na jutubie niż irytować się .. serio
Słabe, zawiodłem się. Ta gra to jakiś kiepski sen alkoholika, zupełnie zmarnowany potencjał, a szkoda, bo można było to lepiej poprowadzić. Bardziej irytuje niż straszy. Postacie są niespójne i nielogiczne. Pojawiają się bez odpowiedniego wprowadzenia fabularnego. Zagadki są słabe, przedmiotow możliwych do użycia jest jak na lekarstwo. Plusik za Tułacza - jedyny dobrze poprowadzony wątek w tej grze. Reszta leży. Takie serie jak Alone in the Dark czy Black Mirror są dla tej gry niedoścignionym wzorem ...
Druga i trzecia część Black Mirror stanowią artystyczną całość, więc nie ma sensu rozpisywać się o nich oddzielnie. Myślę, że nawet opis gry pasuje do obu części jako całości, bo gdyby rozpatrzyć je oddzielnie to nie byłoby tam aż 50 postaci i 100 lokacji. Gra niesamowicie wciąga. Historia jest napisana dobrze i trzyma w napięciu. Spodobało mi się zakończenie, bez zbędnego dramatyzmu i dziwnych poświęceń, chociaż nie ukrywam, że coś negatywnego długo wisiało w powietrzu .. na szczęście siostra Antolini uratowała sytuację ^^ Na koniec zostałem z paroma pytaniami na które nie było odpowiedzi oraz paroma dziurami fabularnymi. Zastanawiam się kto zabił Phila .. i kto zabrał potem jego ciało .. Czyżby zrobił to Tom? Jaki miał motyw? Dlaczego mówił o tym detektywowi? Jak Darren wydostał się z ruin skoro miał odciętą drogę przez członków kultu? Dlaczego członkowie kultu w ogóle go ścigali skoro ich przywódczyni (pani Valley) i do tego jedyna osoba która traktowała ten kult poważnie już nie żyła? Kim były pozostałe osoby? Można tu jeszcze sporo podyskutować o fabule. Gra jest warta polecenia dla wszystkich fanów gier horroro-detektywistycznych.
Dobra gra w stylu Laury Bow, tylko że z facetem w roli głównej próbującym rozwikłać rodzinną tajemnicę. Najmocniejszą stroną gry jest oczywiście wciągająca fabuła, dyskusyjna moim zdaniem, bo ostatecznie można się spierać kto kogo w rzeczywistości zabił. Imo Samuel nie mógł zabić Wiliama, wynika to z fabuły, nie wiem czy to niedopatrzenie twórców czy celowy zabieg... Najbardziej prawdopodobnym zabójcą Williama był Robert. Mam pewne przypuszczenia że wyjaśnienie podane na końcu gry nie jest prawdziwe. Znaki na miejscach zbrodni były malowane farbą, a nie krwią ofiar, co może oznaczać, że to wcale nie morderca je namalował. Moja wersja rozwiązania zagadki wygląda tak: Robert dowiaduje się o tym że ojciec go wydziedziczył (znalazł testament) więc wypycha go z wieży. Możliwe, że widział to Henry, w końcu był ogrodnikiem. Mógł zaszantażować Roberta. Henry zginął w nietypowy sposób sugerujący jakiś atak sił nadprzyrodzonych, ale że te rewelacje pochodzą od doktora wspólnika Roberta to nie są warte funta kłaków. Najprawdopodobniej razem ubili Henryego, żeby wrobić Samuela, który nocami lunatykuje i maluje znaki. Roberta i jego kolegę doktora najprawdopodobniej ubił James, na którym ci robili eksperymenty, ale mógł to też zrobić Samuel lub nawet Morris (sugestia z drugiej części gry). Nie pasuje mi do tego śmierć Vicka, ale pragnę zauważyć, że po jego zgonie zniknął z nabrzeża rybak, czyżby prawdziwy sprawca? Spowiedź Batesa niewiele tu zmienia, widział tylko lunatykującego Samuela ..
