

O tej grze słyszałem od kilku lat. Zdecydowałem się kupić na jednej z wyprzedaży i to był strzał w dziesiątkę! Może przy długości 3-5 godzin Firewatch nie jest w stanie zaimponować rozmachem porównywalnym z tytułami AAA, ale akurat w tym wypadku nie jest to wada a wręcz zaleta. Scenariusz jest napisany po mistrzowsku, Jest to opowieść o życiowych problemach. O relacjach między ludźmi ale też o tajemniczych i intrygujących wydarzeniach w jednym z amerykańskich parków. Celem tutaj nie jest granie, ale po prostu przeżycie historii, którą serwują nam twórcy. Pod tym względem jest to pierwsza liga i szczerze mówiąc jedna z najlepszych historii jakie kiedykolwiek miałem okazję ogrywać. Henry, próbując uciec przed problemami, postanawia zgłosić się do pracy jako strażnik w rozległym parku. Rozgrywka to głównie przemieszczanie się po tymże terenie i wykonywanie prostych czynności zlecanych przez szefową Delilah. Jest jedna rzecz, która sprawia, że ta gra może być uznana za sztukę - to fabuła z misternie rozwijaną intrygą. Tajemniczość i dozowanie napięcia są perfekcyjne. Po pewnym czasie złapałem się na tym, że zacząłem się wczuwać w głównego bohatera i autentycznie przejmować się rozwojem wydarzeń. Wielkim atutem są tu dialogi między Henry'm a jego szefową - wszystkie przez krótkofalówkę. Momentami zabawne, pełne sarkazmu, ale też przejmujące i pełne niepewności. Majstersztyk! Mechanika gry jest prosta i, co najważniejsze, nie przeszkadza w poznawaniu fabuły. Grafika potrafi zachwycić, ale bardziej ze względu na ładne widoczki niż fotorealizm. Gra ma dość charakterystyczny styl - troszkę zalatuje komiksem i wg mnie wychodzi to produkcji na dobre, bo będzie się wolniej starzeć. Takie nic nadzwyczajnego, ale do opowiadania historii jak znalazł. Podsumowując - jeśli jesteś typem gracza, który szuka ciekawych opowieści, tajemniczych intryg i lubi poczucie niepewności - to jest gra dla Ciebie! Jeśli jednak szukasz wrażeń w stylu gier akcji, to nie tędy droga.