Bhaal025: Podpisując jakąś umowę czyli np. tłumaczenie gry w latach 90tych. I owi tłumacze wywiązują się ze swoich obowiązków, gdzie w tedy takie tłumaczenie już jest oficjalnie dewelopera(czyli zleceniodawcy)który może z nim zrobić co chce (wywalić, usunąć, wycofać, tłumacze nie maja nic do gadania ponieważ wykonali zlecenie i otrzymali zapłatę. Więc sam deweloper zakazał wydawania multi languages w wersji cyfrowej, a stare umowy np. z Cenegą która wydaje tylko pudełka są nienaruszone.
Dopóki nikt nie pozna i nie prześledzi zapisów owych umów, nie można przyjmowac w ciemno, że było tak jak piszesz.
Bhaal025: Ale w przypadku starych gier nikt nie myślał o przyszłości cyfrowej kiedy je tłumaczyli.
Wystarczy że w umowie istniał zapis na jakich warunkach gra zostanie opublikowana albo np. tłumacz nie chciał zapłaty jednorazowej a od sprzedanego egzemplarza z jego wersją tłumaczenia. Takie sytuacje powodują komplikacje.
Bhaal025: Poza tym sam osobiście brałem udział w poprawkach itp. do baldurs gate EE gdzie nowy deweloper nie miał problemu pobrać spolszczenia z starych części i wsadzić je w nowe. Jednym słowem wszystko sobie przeczy.
Piszesz tak, jakby gdzieś był dostępny "jeden ogólnoświatowy wzór umowy dla tłumacza gry komputerowej" i wszyscy mieli by z niego korzystać "pod przymusem". Umów jest wiele i prawdopodobnie każda jest inaczej spisana i ma inne punkty. To że jeden wydawca nie miał problemów z udostępnieniem pracy tłumaczy, zupełnie nie oznacza że taka możliwość istnieje w każdym przypadku.