Wizualnie gra jest śliczna. Poślesz oddział przez las, krzaki będą się uginać pod ich ciężarem i rozchylać na boki, po czym pobujają się chwilę jeszcze po wyjściu ludzi z gęstwiny. Zresztą można było się spodziewać graficznego cukierka (w dobrym znaczeniu - nic nie jest przesłodzone). Co więcej - na moim kilkuletnim sprzęcie pędzi na ultra bez zadyszki. Co było dla mnie sporym zaskoczeniem in plus.
Fajny rozwój postaci (bardzo podoba mi się koncept magii paradoksu u czarnego maga - odbijanie obrażeń w przeciwników i leczenie jednostek kosztem ubywającego zdrowia wrogów - takie odwracanie kota ogonem i igranie z prawami natury - fajna sprawa, zwłaszcza jak się wbija wojownikiem w oddział wroga, albo rzuci się to na swoje wojsko dostające właśnie łupnia - sytuacja potrafi się szybko odwrócić:)
Wszystkie kwestie wypowiadane na głos - nie mam nic przeciwko czytaniu jako stary fan Baldursów i pochodnych, ale słysząc rozmowę nawet z niezbyt ważną postacią napotkaną po drodze człowiek czuje się naprawdę dopieszczony i immersja na tym zyskuje, bo angielski podkład jest bardzo profesjonalnie zrobiony.
Uzbrajanie bohaterów w każdą broń czy zbroję jaką się znajdzie/zdobędzie - też super sprawa (pod warunkiem że spełnia wymagania np. odpowiedni poziom siły) - fajnie to wygląda, jak wojaka który zaczynał grę z dłuższym i krótszym mieczem wyposaży się w dwie jednoręczne dzidy zabrane z trupów meduz i koleś tłucze nimi wrogów jak Achilles w filmie "Troja".
Do momentu w którym gra skupiała się na elementach przygody/RPG, grało mi się bardzo dobrze.
Spędziłem przy tej grze cały dzień, zebrałem 4 osobową drużynę i jak dla mnie to fantastyczny materiał na porządne RPG... jednak czar prysł kiedy zaczęły się elementy RTS.
Czary czy umiejętności rzucane na innych członków drużyny fantastycznie się sprawdzały, ale okrąg wyboru czaru nad wybraną postacią można przywołać wyłącznie przez najechanie dokładnie na nią i wciśnięcie bodaj ALT. Na portrecie nie da rady - spróbuj teraz w ferworze bitwy wycelować kursorem w tego biednego wojownika który uwija się w roju wrogów, z drugiej strony wspierany przez rój swoich żołnierzy. Można sobie przyscrollować, ale gra nie ma aktywnej pauzy, więc takie "manewry" odbywają się kosztem utraty pola bitwy ze wzroku, podczas kiedy sytuacja zmienia się bardzo szybko.
Druga rzecz to budowanie - tylko tam gdzie scenariusz wskaże, często w niespodziewanych miejscach ni z tego ni z owego akurat tu musisz wybudować posterunek. Rozumiem że chodzi o powiększanie terytorium, ale dlaczego sam nie mogę zdecydować, tylko mam już zarys budowli tu i ani metra obok.
Od pojawienia się elementów RTS gra zaczęła najpierw mnie męczyć tempem i sposobem używania umiejętności, później po prostu nużyć. Szkoda, bo może później fabularnie rozwija skrzydła, ale znając życie oszczędzę sobie nerwów...