It seems that you're using an outdated browser. Some things may not work as they should (or don't work at all).
We suggest you upgrade newer and better browser like: Chrome, Firefox, Internet Explorer or Opera

×
Turowa strategia fantasy, w której rozgrywka jest przystępna, a jednocześnie dość skomplikowana? Wielu twórców w przeszłości próbowało to osiągnąć. Niewielu się udało – jednym z takich przypadków było studio Leryx Longsoft z Polski. Ich gra z 1998 roku nawet teraz wytrzymuje próbę czasu.

Teraz, po ponad 20 latach, Clash wraca do graczy na GOG.COM. Sprawdź koniecznie, dlaczego warto wrócić do tego w wersji bez DRM.



Generałowie i smoki
Połączenie gier strategicznych z realiami fantasy ma za sobą długą historię. Nic dziwnego – wiele pierwszych twórców gier było hardkorowymi fanami Dungeon and Dragons oraz J.R.R. Tolkiena. Gry takie jak King’s Bounty, Warlords i Heroes of Might and Magic były niesamowicie popularne w latach 90. Gracze pokochali je za możliwość dowodzenia armiami składającymi się z fantastycznych bestii, w tym smokami czy wampirami. Jednocześnie wszystkie te tytuły zawierały elementy RPG, jak na przykład polowanie na łupy.

Ale to nie wszystko. Strategie turowe miały wtedy jedną, ogromną przewagę nad popularnymi wtedy RTS-ami w stylu Warcrafta. Dzięki funkcji „gorące krzesło” każdy mógł zaprosić znajomego do domu czy mieszkania i rozegrać pojedynek w trybie wieloosobowym. Granie w te tytuły niemal nieodłącznie wiązało się ze świetnymi spotkaniami towarzyskimi, zanim jeszcze tak zwane „imprezy LAN-owe” z laptopami stały się popularne. I właśnie wtedy, niespodziewanie, studio deweloperskie z Wrocławia postanowiło pójść z tym gatunkiem gier o krok dalej.



Starcie pomysłów
Przed zwróceniem się w kierunku strategii turowych założone w 1993 roku studio Leryx Longsoft miało za sobą jeden istotny projekt – grę platformową Lew Leon. Tytuł został ciepło przyjęty w Polsce, więc ambicje młodego zespołu wzrosły. W 1996 ogłosili, że pracują nad grą. Główny deweloper oraz kompozytor muzyki, Adam „Scorpik” Skorupa, opisał tytuł jako połączenie elementów z Warlords, Heroes of Might and Magic i… Cywilizacji 2.

W Clashu gracz mógł nie tylko rozbudowywać miasta i werbować rycerzy oraz fantastyczne monstra. Twórcy wprowadzili zaawansowane możliwości dyplomacji, a nawet dali graczowi możliwość zakładania swojego własnego królewskiego rodu. Ponadto operacje wojskowe i bitewne w Clashu były o wiele bardziej zaawansowane niż w uznawanym wtedy za perfekcyjny tytuł Heroes of Might and Magic II. Programowanie takiej mieszaniny pomysłów nie było proste. Nawet dzisiaj jeden z twórców gry, Jerzy „Mac Abra” Poprawa, wspomina pracę nad Clashem jako... ździebko męczącą, mówiąc delikatnie. Ale ostatecznie podsumowuje to tak: Po 25 latach wciąż wspominam ten tytuł z rozrzewnieniem, bo było to, przynajmniej jeżeli chodzi o skrypt i mechanikę gry, moje dziecko.



Gra, która wyprzedziła swoje czasy
Wydany w 1998 roku Clash został ciepło przyjęty przez krytyków. Chwalono piękną, niemal bajkową grafikę oraz interesującą mechanikę gry. Dołączenie dyplomacji oraz tworzenia królewskiego rodu dodało nowego smaku strategicznym grom fantasy, a fani bardziej skomplikowanych strategii bitewnych również znaleźli coś dla siebie.

Dlaczego więc tytuł jest zapomniany? Prawdopodobnie ze względu na to, że w tamtym czasie gra z Polski nie miała szans w rywalizacji z dużymi studiami z Europy Zachodniej czy Stanów Zjednoczonych w kwestii budżetu na marketing. Na szczęście dla nas czasy się zmieniły i możemy cieszyć się grą Clash na GOG.com. Może więc czas na tradycyjną partyjkę w trybie „Gorące krzesło” ze znajomymi? Jak mówi wspomniany już Jerzy Poprawa – Clash nadal wytrzymuje próbę czasu:

[i]Dlatego właśnie wciąż polecam Clasha, pierwszą wysokobudżetową grę strategiczną z elementami fantasy wyprodukowaną w Polsce. Dzisiaj może wyglądać lekko przestarzale […]. Z drugiej jednak strony z pewną dozą dumy mogę stwierdzić, że po 25 latach od premiery nadal jest to bardzo grywalny tytuł. Zwłaszcza świetna ścieżka dźwiękowa od Adama „Scorpika” Skorupy wciąż deklasuje wiele współczesnych gier wideo z budżetami liczącymi miliony dolarów. Bawcie się dobrze, grając w naszą grę!
[/i]

Jeśli tu jesteś, sprawdź koniecznie 11 gier, o których pewnie nie wiesz, że są z Polski oraz wyprzedaż Made in Poland.
avatar
mihuk: Ciekawe czy da sie w nia jeszcze w dzisiejszych czasach grac z przyjemnoscia.
Jak nie chcesz wydawać pieniędzy, żeby się przekonać, to możesz zajrzeć dzisiaj o 15:00 na oficjalny kanał GOG-a na Twitchu (https://www.twitch.tv/gogcom/). Będzie steamowany właśnie Clash. :)
avatar
Sarafan: Jak nie chcesz wydawać pieniędzy, żeby się przekonać, to możesz zajrzeć dzisiaj o 15:00 na oficjalny kanał GOG-a na Twitchu (https://www.twitch.tv/gogcom/). Będzie steamowany właśnie Clash. :)
Dobry pomysl! Sprawdze.
Clash - oryginał z "PC OK" - gra której nie mogłem zainstalować, z nieznanych przyczyn mój komputer jej nie trawił (pewnie był zbyt nowy :) u sąsiadek działało, laptopa po kilku turach zawieszało. A mimo to w początkach 2 tysiąclecia wrażenie robiło.
Dziś rozmawiam z qmplem z wojska i dostałem informację, że na gog'u się to pojawiło.
Chyba przetestuję czy po latach uda mi się przejść więcej niż jedną turę zanim zrestartuje mi kompa;)

Dzięki za odświeżenie tego klasyka, oby więcej takich miłych zaskoczeń się pojawiało.
Ostro1831:)
avatar
mateuszwidynski: w początkach 2 tysiąclecia wrażenie robiło
Pewnie tak, ale skąd w jedenastym wieku wziąć komputer? I zasilanie. :>
Post edited November 11, 2019 by Kerebron
avatar
mateuszwidynski: w początkach 2 tysiąclecia wrażenie robiło
avatar
Kerebron: Pewnie tak, ale skąd w jedenastym wieku wziąć komputer? I zasilanie. :>
Masz rację 3 tysiąclecie, ale w Gnieźnie nie takie rzeczy mógłbyś jeszcze po piwnicach znaleźć;)
W tym roku Mikołaj przyszedł do mnie w listopadzie ;-) Była to moja pierwsza oryginalna gra którą dostałem do zakupionego komputera w Optimusie. Miałem już pisać petycję do GOG o przywrócenie do życia tego tytułu, a tu taka niespodzianka. Polecam wszystkim fanom turuwek a już na pewno fanom HoMM III
Jakiś czas temu sprawdzałem czy jest na GOGu. Dzisiaj mnie coś podkusiło i tu proszę. Zakupione razem z Twierdzą Krzyżowiec i Warlords Battlecry 2 :)
Zapisywanie przed wykopywaniem czas zacząć i Kill kill I wanna kill someone już w głowie siedzi.
Ja akurat pamiętam tę grę z tamtych czasów, podobnie jak i niesamowicie rozdętą kampanię reklamową oraz oszukańcze "recenzje" w polskiej prasie growej, robione na zasadzie "to nasi chłopcy zrobili, więc nie będziemy ich sekować". Gdy gra się ukazała - a kosztowała wtedy tyle, co produkt AAA z najwyższej półki, tylko gry Microsoftu były droższe - okazała się straszliwie ubogim klonem Warlords o całkowicie prymitywnej mechanice. A reklamowano ją jako "polskie Heroes of Might & Magic"! Tymczasem z całości broniło się tylko intro i muzyka Skorpika.
avatar
Jellycrusher: ...
Masz rację, tak było.
Zresztą to zjawisko istnieje chyba do dziś. Z jednej strony potrafimy już grać w ekstraklasie rynku gier, a z drugiej drażni mnie czasem, jak osobiste przyjaźnie, polityczna poprawność albo zwykła, źle rozumiana ludzka życzliwość, sprawia, że recenzje gier i książek bywają nieobiektywne.

Co do Clasha - dziś wraca w promocjach po 4,99, więc wyszło na moje. Nie kupiłem wtedy, a teraz zerknę po taniości ;)
avatar
ciemnogrodzianin: Z jednej strony potrafimy już grać w ekstraklasie rynku gier, a z drugiej drażni mnie czasem, jak osobiste przyjaźnie, polityczna poprawność albo zwykła, źle rozumiana ludzka życzliwość, sprawia, że recenzje gier i książek bywają nieobiektywne.
Sorry, że się czepiam, ale nie istnieje coś takiego jak "obiektywna recenzja". Recenzja polega na ocenianiu dzieła, a więc jest z definicji subiektywna.
To co Cię drażni to nierzetelność niektórych dziennikarzy.
avatar
Jellycrusher: Ja akurat pamiętam tę grę z tamtych czasów, podobnie jak i niesamowicie rozdętą kampanię reklamową oraz oszukańcze "recenzje" w polskiej prasie growej, robione na zasadzie "to nasi chłopcy zrobili, więc nie będziemy ich sekować". Gdy gra się ukazała - a kosztowała wtedy tyle, co produkt AAA z najwyższej półki, tylko gry Microsoftu były droższe - okazała się straszliwie ubogim klonem Warlords o całkowicie prymitywnej mechanice. A reklamowano ją jako "polskie Heroes of Might & Magic"! Tymczasem z całości broniło się tylko intro i muzyka Skorpika.
Jedyna recenzja z tamtego okresu, którą znam, to ta autorstwa Dariusza Michalskiego (Sir Haszak) z Gamblera, faktycznie ocena wydawała mi się zbyt wysoka (chyba 80%). Ale numer później Jacek Piekara skontrował tę opinię, pisząc, że w jego opinii ta gra nie zasługuje na więcej niż 60%, choćby ze względu na monotonię rozgrywki czy ślimacze tempo rozwoju zamku.

I szczerze mówiąc, do ówczesnej opinii Jacka Piekary zdecydowanie się przychylam i dzisiaj, Dorzuciłbym do tego miejscami mega niejasne zasady funkcjonowania gry (choćby kwestia zarazy i liczebności mieszkańców zamku, dlaczego dopiero w anglojęzycznej instrukcji w ogóle o tym wspomniano?).

Żałuję strasznie, bo Clash i V.O.T.E.R Golem to dotychczas jedyne polskie próby stworzenia strategii turowej (nie liczę tutaj taktycznych turówek ani gier pokroju Age of Civilizations II, chodzi mi o gry w stylu M.A.X., Age of Wonders, Heroes of Might and Magic, Gladius-Relics of War itd). Po nich jakoś żaden polski producent nie próbował. A te dwie jakoś nadzwyczajnie nie wyszły. Ja bardzo lubię gry z tego gatunku, masę czasu spędziłem nad grami takimi jak te wspomniane wcześniej w nawiasie. Nie mogę tego samego powiedzieć o Clashu i Golemie.

Ok, jest w trakcie tworzenia Countryballs Heroes, ale na razie patrzę na to z lekkim niepokojem, czy gra będzie faktycznie grywalna i czy rodzaj humoru mnie nie odrzuci. I czy wyjdzie gdziekolwiek poza Steamem, bo jak na razie tylko wersja na Steama jest potwierdzona.
avatar
Frozen: ...
Jasne, masz rację. Nie oczekuję nawet szczególnego silenia się na obiektywizm – z czasem zresztą zaczyna się kojarzyć, jak recenzenci mają skalibrowane gusta i można z tego wyciągać sensowne wnioski dla siebie. Bardziej chodziło mi o jakieś "minimum przyzwoitości" w naginaniu rzeczywistości ;)
avatar
ciemnogrodzianin: Jasne, masz rację. Nie oczekuję nawet szczególnego silenia się na obiektywizm – z czasem zresztą zaczyna się kojarzyć, jak recenzenci mają skalibrowane gusta i można z tego wyciągać sensowne wnioski dla siebie. Bardziej chodziło mi o jakieś "minimum przyzwoitości" w naginaniu rzeczywistości ;)
Polski gamedev wtedy raczkował. Nic dziwnego, że recenzenci przymykali nieco oko na problemy ówczesnych polskich gier. Nie uważam, żeby to było czymś wielce niestosownym, biorąc pod uwagę tamte czasy. To tak jakby jednoznacznie negatywnie oceniać piractwo komputerowe z początku lat 90. Dostęp do legalnego oprogramowania wtedy praktycznie nie istniał i bez piractwa moglibyśmy tylko pomarzyć o wyszkoleniu dobrych informatyków. Faworyzowanie polskich gier w recenzjach nie było zjawiskiem czarnym. To był jeden z odcieni szarości. :)
avatar
Sarafan: ...
Coś jest w tej argumentacji, ale się nie zgodzę.
Bo po drugiej stronie byliśmy my – chłopaczki w krótkich spodenkach, z paroma złotymi w kieszeni, dla których kupno pudełkowej wersji gry stanowiło poważną inwestycję i decyzję analizowaną tygodniami. W 1998 wyszły w Polsce Baldurs Gate (kilkadziesiąt godzin solidnej przygody z polskim dubbingiem) i Starcraft (zjawiskowy RTS, w który ludzie grają do dziś). Sorry, ale nie chciałbym być w skórze kogoś, kto – zachęcony recenzjami ludzi, którym ufał – zaoszczędzone pieniądze wrzucił w Clasha.
avatar
ciemnogrodzianin: ...
Masz sporo racji. Prasa growa w tamtym czasie była często jedynym wyznacznikiem, po którą grę siegnąć. I jeszcze dochodzi kwestia wieku. Ale mimo wszystko w pewien sposób rozumiem, dlaczego te recenzje wyglądały tak, a nie inaczej.